poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział XXI - Pytania bez odpowiedzi


Rozdział pisany przy wspaniałej piosence [KLIK] , którą polecam jako podkład muzyczny do notki ;)  Miłej lektury!             
                  Podeszłam do uchylonego okna i stanęłam obok Itachiego. Rześkie, przepełnione zapachem ozonu powietrze sprawiło, że od razu poczułam się lepiej.  
- Lepiej się czujesz? - zapytał Itachi
- Tak – odpowiedziałam, choć wiedziałam, że niewiele go to obchodzi.
- To dobrze – powiedział niespodziewanie głosem pozbawionym swojego zwykłego zimna i obojętności. 
                  Zdziwiona odwróciłam głowę w jego stronę napotykając spojrzenie ciemnych, zdawało by się bezdennych tęczówek. I znów ta dziwna mieszanka uczuć wypełniła moje wnętrze. Serce wybijało nieregularny, szybki, gwałtowny rytm. Sprawiało, że krew w moich żyłach pulsowała niesamowicie mocno. 
                  Nie potrafiłam nawet na chwilę oderwać wzroku od oczu Itachiego. Ta ciemność, pustka, smutek przyciągały mnie niczym magnez. Moje mięśnie były jak sparaliżowane, nie mogłam się ruszyć, nie mogłam nic zrobić.
                  Każda sekunda zdawała się być wiecznością. wypełnioną nieustannym oczekiwaniem. Wydawało mi się, że Itachi nigdy nie oderwie ode mnie wzroku, że przez całe wieki będę pod wpływem tego hipnotyzującego spojrzenia.  
Żadne słowa nie były potrzebne. Wahałam się. Poddać się temu czy nie? 
                  Nagle czarnowłosy zwrócił wzrok w stronę okna. Zacisnął dłonie na wąskim, zimnym parapecie. 
- Wszystko – odezwał się niespodziewanie. Jego głos przepełniony był zmęczeniem i ledwie wyczuwalną nutką żalu – wszystko szlag trafi - dokończył zaciskając palce tak mocno, aż pobielały mu kostki.
- Itachi? - zapytałam niepewnie, patrząc na czarnowłosego. Nie rozumiałam, ani słowa z jego wypowiedzi.
Brunet gwałtownie odwrócił się w moją stronę i złapał mnie za nadgarstki. Jego palce boleśnie wpiły się w moją skórę. 
- Dlaczego? - zapytał robiąc krok do przodu i zmuszając mnie do oparcia się o lodową szybę, na której wciąż bębniły krople deszczu. Chłodne palce ani na chwilę nie rozluźniały mocnego uchwytu. Skrzywiłam się z bólu, przemieszanego ze zdziwieniem, nie rozumiałam słów jak i zachowania Itachiego.
- Dlaczego? - powtórzył przybliżając się do mojej twarzy. Za blisko, był zdecydowanie za blisko. Nieświadomie wstrzymałam oddech czekając na jego dalsze słowa. - Czy ty zawsze wszystko rujnujesz?
- Rujnuje? - powtórzyłam jak echo. O co mu do cholery chodzi? 
                  Spojrzałam prosto w oczy czarnowłosego. Malowało się w nich zmęczenie, wściekłość, rezygnacja. Wzięłam głęboki oddech, co w obecnej sytuacji graniczyło z cudem. 
- O co ci... - dalsze słowa zostały brutalnie stłumione przez mocny, gwałtowny pocałunek. Wargi bruneta były ciepłe i smakowały cierpką sake. Poczułam, że tracę wszelkie siły, gdy przysunął się do mnie, skracając nasz dystans do zera. Przesunął dłonie na moją talię i przyciągnął mnie do siebie. Zdziwiona nie mogłam zdobyć się na jakikolwiek ruch. Nagle Itachi przerwał i oparł się o moje czoło.
- O to mi chodzi – szepnął. – Z jednej strony cię nienawidzę, a z drugiej nie mogę bez ciebie wytrzymać. 
                  Kolejny, tym razem subtelny pocałunek sprawił, że zapomniałam o całym zdziwieniu. Objęłam ramionami szyję czarnowłosego wpijając się w jego usta. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak tęskniłam za tym dotykiem, bliskością, za tym w jaki sposób trzyma mnie w ramionach. Poczułam jak wsuwa rękę w moje włosy przyciągając do siebie. 
                  Nasze pocałunki ze spokojnych przerodziły się w gorączkowe, niecierpliwe. Dłoń zaciskająca się na moim nadgarstku powędrowała pod luźną koszulkę, delikatnie muskała moją nagą skórę. Itachi zrobił krok do przodu i przycisnął mnie do zimnej szyby, na której nieustannie bębniły krople deszczu. Jego pocałunki, dotyk były tak szybkie, gorączkowe jakby bał się, że zaraz obudzi się ze snu i wszystko okaże się fikcją.
                  Przesunęłam dłońmi wzdłuż jego szczupłych ramion, na których delikatnie rysowały się mięśnie. Z całą namiętnością oddawałam pocałunek, czując jak jego gorące wargi coraz mocniej napierają na moje. Nasze języki droczyły się ze sobą w szaleńczym tańcu. Moje ciało było blisko omdlenia i gdyby nie pewny uścisk Itachiego z pewnością wylądowałabym na podłodze. Miałam wrażenie, że dłonie, które zaciskały się na moich nadgarstkach paliły skórę żywym ogniem. Za żadne skarby nie chciałam tego przerywać i gdy po długiej chwili oderwaliśmy się od siebie łapiąc oddech oparłam głowę o czoło Itachiego obejmując dłonią jego kark. Nasze gorące oddechy mieszały się ze sobą, gdy staliśmy tak blisko.
- Seon – usłyszałam cichy, niewyraźny szept – uważasz, że dobrze robimy?
- Nie mam pojęcia – odpowiedziałam.
Spojrzałam mu prosto w oczy. W oczy, które w tej chwili płonęły z pożądania, w których czaiło się także inne uczucie, bardziej subtelne, łagodne, a jednocześnie niesamowicie intensywne.
                  Znów poczułam jego wargi na swoich, mocny, niemal brutalny pocałunek sprawił, że moje ciało straciło wszelkie siły. Wsunęłam ręce w jego jedwabiste włosy rozkoszując się ich miękkością. Itachi skierował się w stronę łóżka nie przerywając namiętnego pocałunku. Opadliśmy razem na pościel złączeni w namiętnym uścisku. Usta bruneta przesunęły się na moją szyję, a niecierpliwe ręce ściągnęły ze mnie koszulkę. Zajęłam się niesfornymi guzikami, które mimo moich prób nie chciały się poddać i rozpiąć. Itachi uśmiechnął się i kładąc ręce na moich drżących dłoniach pomógł mi uporać się z problemem. Odrzuciłam koszulę na podłogę i przesunęłam dłońmi wzdłuż torsu i brzucha bruneta. Jego rozpalona skóra była gładka jak marmur. Delikatnie wyrzeźbione, mocne mięśnie napinały się pod moim dotykiem. Usłyszałam jak cicho wyszeptał moje imię, znów przyszpilając mnie materaca pocałunkami jakie składał na moim brzuchu. Jęknęłam cicho zaciskając dłonie na gładkim materiale kołdry. 
                  Poczułam jak jego usta kierują się ku górze, a zręczne dłonie zsuwają szelki czarnego stanika. Zaraz potem ręce Itachiego szybko uporały się z zapięciem i odrzuciły stanik na podłogę. Wiedziałam, że na moje policzki wypływa szkarłatny rumieniec, gdy wzrok czarnowłosego prześlizgnął się po moich nagich piersiach. Jęknęłam czując jak jego gorące usta składają na nich mocne pocałunki. Po raz pierwszy w życiu czułam taką rozkosz. Zacisnęłam drżące palce na mocnych ramionach Itachiego. Moje ciało wygięło się do przodu w oczekiwaniu intensywniejszych pieszczot, a z ust wydostał się kolejny, cichy jęk. Poczułam żar w dole brzucha, który im niżej, tym był mocniejszy; to dziwne uczucie zdawało się nasilać z każdą sekundą. 
                  Czarnowłosy przesuną językiem wzdłuż mojego podbrzusza, zaczął go mocno całować i lekko przygryzać kawałki skóry, zniecierpliwiona czekaniem zaczęłam się mocować z paskiem od jego spodni. Itachi nie pozostał mi dłużny i po chwili dwie pary spodni wylądowały na podłodze. 
                  Znów nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku, który przepełniony pożądaniem był zapowiedzią dalszych pieszczot. Czułam jak twarda męskość Itachiego ociera się o moje uda. Zalała mnie fala podniecenia przyprószona odrobiną obawy. Zastanowiłam się czy Itachi wie, że jest moim pierwszym kochankiem. 
                  Dłonie czarnowłosego zsunęły się na moje uda i powoli skierowały ku ich wnętrzu. Mimo tego, że w jego oczach płonęło się ogromne pożądanie, panował nad swoimi ruchami, sprawiając, że czułam się spokojniej.
                  Jęknęłam, gdy jego usta zsunęły się na dół i wyciskały pocałunki na moich biodrach. Wprawne palce szybko zsunęły ze mnie resztę bielizny, która wylądowała na podłodze. Wiedziałam, że wargi czarnowłosego znajdują się niebezpiecznie blisko mojej kobiecości. Itachi całował moje uda kierując się coraz bardziej ku wewnętrznej stronie.                   Po chwili zaprzestał pieszczoty i znów znalazł się nad moją twarzą. Nasze usta połączyły się w namiętnym pocałunku, a dłonie Itachiego zacisnęły na moich biodrach. 
- Gotowa? – szepnął mi wprost do ucha muskając je przy tym wargami.
Chciałam odpowiedzieć tak, jednak z moich ust nie wydobyło się żadne słowo. Skinęłam, więc głową dając mu zgodę na dalsze działania. Itachi pocałował mnie  subtelnie i szepnął cicho.
- Zaufaj mi – uśmiechnął się lekko składając kolejny pocałunek na moich ustach.
                  Wszedł we mnie powoli, z pewną dozą ostrożności. Nieznane dotąd rozkoszne uczucie rozlało się po moim ciele, obezwładniając całkowicie. Itachi wsunął się głębiej, nie przyspieszając tempa. Nagle poczułam piekący, krótkotrwały ból, który starałam się zignorować zaciskając mocniej palce na plecach bruneta. Wniknął we mnie do końca i zaczął się powoli poruszać w moim wnętrzu. Jednak jego pożądanie musiało wziąć nad nim górę; jego ruchy stały się szybsze i pewniejsze. Zamknęłam oczy oddając się uczuciu wzrastającej rozkoszy, która falami rozlewała się po moim ciele. Starałam się ignorować lekki ból, który cały czas o sobie przypominał.
- Otwórz oczy – usłyszałam tuż nad uchem głos Itachiego, który choć ledwo słyszalny, wydawał się bardzo głośny w cichym pomieszczeniu – chcę widzieć twój wzrok.
                  Zrobiłam co powiedział i napotkałam jego wypełnione namiętnością spojrzenie, pod którym na mojej twarzy pojawiły się szkarłatne rumieńce. Poczułam jak jego ruchy stają się mocniejsze, bardziej pewne, a rozkosz towarzysząca im zdawała rosnąć z sekundy na sekundę. Za każdym razem, gdy czułam jak jego męskość ociera się o moje mokre wnętrze ciche jęki i westchnienia wydobywały się z moich ust.                                     Niesamowite uczucia zalewały moje ciało, doprowadzały do szaleństwa, sprawiały, że jedyne co mogłam robić to wpatrywać się w czarne jak nocne niebo tęczówki i prawie desperacko zaciskać palce na plecach Itachiego. Moje ciało wygięło się w łuk pragnąc przyjąć go głębiej. Zbliżałam się do tego niezwykłego uczucia spełnienia, z moich ust wydobył się głośny gardłowy jęk, gdy Itachi przyśpieszył pchnięcia pozwalając mi osiągnąć szczyt rozkoszy, która zalał mnie całymi falami. Brunet z głośnym westchnieniem doszedł tuż po mnie.
                  Opadł na mnie opierając głowę na wgłębieniu nad obojczykiem. Zsunęłam ręce z jego pleców pozwalając im swobodnie opaść na kołdrę. Nasze ciężkie oddechy mieszały się ze sobą, w ciszy pokoju zdawały się być niezwykle głośne. Westchnęłam i spojrzałam na Itachiego, który z rozrzuconymi włosami leżał na mnie dając mi przyjemne poczucie bliskości. Dotyk, jego oddech na moim ciele, kosmyki włosów łaskoczące moją skórę, dłonie delikatnie głaszczące moje ramię. To wszystko sprawiało, że czułam się niesamowicie. 
                  Itachi przesunął się na bok i przyciągnął mnie do swojego torsu. Wtuliłam się w bruneta wdychając jego zmysłowy zapach. Poczułam jak naciąga na nas cienką kołdrę, gładki materiał przyjemnie chłodził moją rozpaloną skórę. 
Między nami panowała absolutna cisza przerywana jedynie cichym odgłosem  oddechów. Chciałam coś powiedzieć, jednak nic nie przychodziło mi do głowy. Zamknęłam oczy. Powróciłam myślami do wcześniejszych słów Itachiego.
 „...Z jednej strony nienawidzę cię, a z drugiej nie mogę bez ciebie wytrzymać...”
Uśmiechnęłam się lekko i podniosłam głowę napotykając spojrzenie czarnych oczu.
                  Brunet oparł się na łokciach i podniósł lekko, przybliżając swoją twarz do mojej. Musnął ręką mój policzek, skroń, a potem uśmiechnął się i założył mi włosy za ucho. 
- Chyba zwariowałem – szepnął, po czym złożył na moich ustach lekki pocałunek.
- Zawsze byłeś nienormalny – powiedziałam z przekornym uśmiechem otaczając go ramionami – dlatego tak bardzo mnie przyciągasz.
- Przyciągam? - uśmiechnął się.
- Yhm – zaśmiałam się i wtuliłam w jego tors. Dłoń Itachiego przesunęła się w górę wzdłuż mojego kręgosłupa. Poczułam przyjemny dreszcz rozchodzący się po całym ciele. Zamknęłam oczy, ciekawe jak będzie wyglądało jutro? Ciekawe jak...
***
                  Itachi spostrzegł, że Seon zasnęła. Jej oddech muskał jego nagą skórę, powodując dreszcze przyjemności. Przytulił ją mocniej otaczając ramionami smukłą sylwetkę. Teraz zadawała się być tak mała, krucha i delikatna, choć wiedział, że żadna z tych cech nijak pasuje do Seon. 
                  Nie żałował tego co zrobił, a raczej tego co zrobili. Wiedział, że prędzej czy później tak by się stało. Nie potrafił stłumić uczuć jakie w nim wywołała, tak zmienna, intrygująca. Nie wiedział co będzie dalej. Pierwszy raz w życiu robił coś bez  konkretnego planu. Czuł przy tym niepokój, ale też lekką euforię. Jakby nie mógł się doczekać następnego dnia. Czy tak smakuje prawdziwe życie?
                  Chociaż wiedział, że obydwoje nie mieli szans na bycie razem w tym pokręconym świecie, cieszył się teraźniejszością, tym, że teraz ma ją blisko siebie, że śpi bezpiecznie w jego ramionach, że może w każdej chwili ją dotknąć, widzieć. Nie wiedział jeszcze czy czuje do niej tylko najzwyklejsze pożądanie czy może coś więcej. W przyszłości będzie czas się nad tym zastanawiać. Na razie pozostaje tak wiele pytań bez odpowiedzi.
***
                  Obudziły mnie pomnienie jasnego słońca wpadające przez szyby, na których lśniły ostatnie kropelki wczorajszego deszczu. Zacisnęłam powieki i przeklinając uporczywe światło przekręciłam się na drugi bok. Kołdra gdzieś się zsunęła, więc próbowałam ją wymacać ręką. Nagle moja dłoń trafiła na coś, a raczej na kogoś.
                  Otworzyłam oczy i spostrzegłam, że opieram dłoń o brzuch Itachiego, nie wspomnę już, że niebezpiecznie blisko bokserek. Natychmiast zabrałam rękę czując jak na moje policzki wychodzi szkarłatny rumieniec. Na szczęście brunet dalej smacznie spał. Przekręciłam się na brzuch i oparłam na łokciach, które odrobinę zapadły się w miękkim materacu. Spokojna, śpiąca twarz Itachiego wyglądała niesamowicie. 
                  Uśmiechnęłam się lekko i nachyliłam tuż nad czarnowłosym. Złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek. Nagle poczułam jak silne ręce zaciskają się na mojej tali. Itachi przyciągnął mnie do siebie nie przerywając namiętnego pocałunku. 
- Dzień dobry – wymruczałam, gdy po długiej chwili oderwaliśmy się od siebie – jak się spało?
- Wspaniale – powiedział – jak nigdy.
Uśmiechnęłam się i znów nasze wargi złączyły się w gorącym pocałunku. Dłonie Itachiego pewnie błądziły po moich plecach. Oparłam ręce na jego torsie i uśmiechnęłam się lekko. Ja chyba naprawdę...
*********
O Boże, zrobiłam to... opublikowałam tą notkę, w końcu. Cud. 
Dobra już się tym nie podniecam ;) Myślcie, piszcie, krytykujcie co chcecie. 
Ja się nie wypowiadam się na temat treści.
Słowa, a raczej ostatnią myśl Seon dokończcie sobie sami ^^

Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na Wasze komentarze ;)

3 komentarze:

  1. Black, Ty wredna małpo, czy Ty nigdy nie dasz mi usnąć? Za 2h wstaję do szkoły, jeszcze wszystkiego nie przeczytałam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko! Ucz się, a nie takie bzdety czytaj ;P A tek serio to bardzo się cieszę, że Ci się podoba ;*

      Usuń
  2. Świetne opowiadanie! To link do mojego.
    http://naruto-poza-wioska.blogspot.com/
    Zależy mi na twojej opini.

    OdpowiedzUsuń