poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział II - Dziwny pojedynek


Stanęliśmy naprzeciwko siebie, reszta ustawiła się pod ścianą, aby stamtąd mogła podziwiać nasze wysiłki. Czekałam, aż wykona pierwszy ruch, nie miałam zamiaru atakować. Nagle przeciwnik zniknął i zaraz pojawił się tuż przede mną. Zanim zdążyłam zareagować poczułam silne uderzenie w brzuch i odleciałam kilka metrów do tyłu uderzając plecami w ścianę. Ugh... nikt mnie nie ostrzegł, że ten gościu porusza się z prędkością światła i jest sto razy silniejszy niż na to wygląda. Splunęłam krwią i podniosłam się względnie szybko na nogi. Trzeba coś wymyślić i to natychmiast,jeżeli mam to przeżyć. Złączyłam ręce tuz przy sercu i wyciągając je błyskawicznie przed siebie zaatakowałam go małymi,okrągłymi pociskami wytworzonymi z energii. Mimo ich niesamowitej prędkości Itachiemu udało się uniknąć większości z nich,tylko jedna trafiła go w ramię, a druga w brzuch. Zazwyczaj, gdy walczyłam tym atakiem to pociski miały sto procent celności, w tym wypadku to było dziesięć procent ( trochę gorzej...eh). Dobra,nie ma co tracić czasu na analizę, muszę to szybko zakończyć,tylko jak? O, cholera, gdy tak sobie rozmyślałam mój przeciwnik też nie próżnował, niespodziewanie znów zjawił się przede mną tylko tym razem jego oczy były inne, już nie czarne jak noc, ale szkarłatno-czerwone. Popatrzyłam w nie przez dosłownie ułamek sekundy, a potem.. huh? Gdzie ja jestem?Rozejrzałam się zdezorientowana, wszędzie czarno i czerwono,zaraz! Ja jestem przywiązana do jakiegoś słupa! O nie, ratunku!Przede mną zjawił się czarnowłosy z kataną w ręku, mam nadzieje że nie zrobi tego o czym myślę. Ugh.. Zrobił – wbił mi katanę w bok , au, ja zabije tego kretyna, przysięgam.
- Hej, gdzie ja jestem? -siliłam się na normalny ton
Popatrzył na mnie chłodno,już myślałam, że nie odpowie, gdy nagle odezwał się:
- W świecie Tsukuyomi. -po raz pierwszy usłyszałam jego spokojny i lodowaty głos, jednak to w tej chwili mnie nie obchodziło. Równie dobrze mógł stwierdzić w że jestem Dolinie Muminków, a i tak nic by mi to nie mówiło.
- Aha, a co to jest?
- Genjutsu.
- ???
Po raz pierwszy jego wyraz twarzy zmienił się. Coś na kształt niedowierzenia i irytacji.
- Skąd ty w ogóle jesteś?
- Z innego świta.
- Widać, nie będę tłumaczył ci wszystkiego od podstaw, ale w skrócie to iluzja.
- Taa, w dużym skrócie– mruknęłam – A teraz mnie stąd uwolnij!
- Chyba śnisz - znów wbił mi katanę.
- Ał, sadysta
- To jest pojedynek nie będę cie głaskał po głowie i pocieszał.
- Eh, nie oczekuje tego,ale mógłbyś mnie chociaż uwolnić. - wiem, jestem nienormalna prosząc go o to, ale zawsze warto spróbować.
- Sama się uwolnij.
- Niby jak?
- Naprawdę jesteś taka głupia i sądzisz, że ci powiem? - w jego dotąd spokojnym głosie zabrzmiał pogardliwa nuta
- Grhh, dupek.
Tak nie może być, czas na ofensywę!....Tylko jaką?...eh...dobra, czas się uwolnić,nieważne jak, byle skutecznie. Skupiłam się i zaczęłam wytwarzać wokół siebie energię, trzeba się stąd wydostać za wszelką cenę. Skoro to iluzja to trzeba ją rozproszyć, nie mając pojęcia jak to zrobić postanowiłam działać nierozważnie ( jak zwykle) ale skutecznie ( mam nadzieję). Pole energii było coraz większe, strumienie mocy wylewały się ze mnie tworząc fioletową poświatę. Nagle znów znaleźliśmy się na sali, stałam na przeciwko Itachiego, który przyglądał mi się ze zdziwieniem. Haha, udało się! Widząc, że czarnowłosy szykuje się do następnego ataku odskoczyłam trochę do tyłu zwiększając dystans pomiędzy nami. Pomyślałam, że skoro uwolniłam już tyle energii to trzeba ją dobrze wykorzystać. Niestety w tej walce nie mogłam użyć swoich wszystkich zdolności, najprawdopodobniej dlatego że walczyła z żywym człowiekiem, co zdarza mi się rzadko. Przecież go nie wyegzorcyzmuje, chyba, że..... nie to jest zły pomysł, nie ma mowy. Zakończę to jednym ruchem (chyba, że on to zrobi wcześniej). A może zrobić, bo nie z tego ni z owego pojawił się za mną uderzając mnie kątem dłoni w kark, później dostało mi się w brzuch (znowu) i w bok. Oczywiście pozwalałam mu na to z dwóch powodów: moja metoda polegał na tym,że muszę być blisko niego, a po drugie: a co miałam zrobić? Byłam bezsilna wobec jego szybkości i siły (buuu). Dobra podszedł do mnie i złapał mnie za szyję podnosząc lekko do góry,lepiej być nie mogło. Chwyciłam go obiema rękami za nadgarstek i zaczęłam przesyłać mu swoją energię oczywiście w końskich dawkach, bo na niego pewnie zwykła porcja nie działa. Otóż już tłumaczę jak to działa: ciało ludzkie (oprócz ciała egzorcystów, choć my TEŻ jesteśmy ludźmi ) nie jest wstanie przyswoić sobie tego typu energii, więc po prostu następuje zwolnieni pracy organizmu, co prowadzi do śmierci, oczywiści w przypadku silnego człowieka występuje tylko omdlenie (niestety). Czułam, że ręce Itachiego rozluźniają się, jednak on nie dawał za wygraną, cholera, przy takiej dawce powinien już dawno paść, a on nadal swoje. Chyba ludzie tu są bardziej wytrzymali. Nagle przekręcił oczami i upadł na podłogę (nareszcie) wylądowałam tuż obok niego.
- No to chyba wygrała Seon - usłyszałam głoś Lidera
- Świetnie – mruknęłam i padłam obok czarnowłosego.

Obudził mnie pulsujący ból głowy. Otworzyłam oczy spostrzegając, że leżę na łóżku w przestronnym pokoju. Zaraz...wygrałam! Wspomnienia minionego pojedynku wróciły bombardując moją głowę różnymi myślami. Powoli wstałam, przeciągnęłam się i ruszyłam w stronę drzwi. Na korytarzu zobaczyłam szereg identycznych drzwi. Co robić?Gdzie iść? Nagle moją uwagę przykuł hałas dochodzący z jednego pokoju. Stanęłam przed drzwiami wsłuchując się w dziwne dźwięki.Nagle klamka poruszyła się i we wnęce ukazała się siwa głowa.
- Słucham, nowa, chcesz czegoś?
- Nie, chciałam tylko zapytać co robisz, że tak hałasujesz. Modlisz się?
- Tak – odparł poważnie.
- A do kogo?
- Do pana Jashina.
Heh, co prawda interesuje się religiami, ale o tym gościu jeszcze nie słyszałam.
- Nazywasz się Hidan? -w końcu sobie przypomniałam.
- Taa, a ty Seon? -skinęłam głową – Wejdź - odsuną się, gestem zapraszając mnie do środka.
Jego pokój był bardzo dziwny, pełno rysunków trójkątów wpisanych wkoło, jakiś czerwonych maziaków i innych dziwnych rzeczy. Było też pełno broni najróżniejszego rodzaju.Rozglądałam się po pokoju, gdy nagle poczułam, że Hidan stoi tuż za mną. Natychmiast odsunęłam się od niego, zauważyłam, że dziwnie na mnie patrzy:
- Ekhem – odchrząknęłam– może byś mi opowiedział o swoje religii. Wydaje mi się to bardzo interesujące.
- Naprawdę? -odetchnęłam z ulgą, gdy wyraz jego twarzy zmienił się ze zboczonego w dość normalny.
- Tak, ogólnie interesuje się religiami, ale o takiej jeszcze nie słyszałam.
- Ale nigdy o tym nikomu nie opowiadałem.
- Czy to tajemnica?
- Nie, ok, a więc zaczynając od początku...

***
Kisame
Na polecenie Lidera poszedłem po nową, która była w pokoju Hidana. Pewnie ten stary zbok już zdążył ją zgwałcić, ale skoro sama się do niego pchała to niech ma za swoje. Stanąłem przed drzwiami i usłyszałem strzępki rozmowy.
- Nieśmiertelność?!
- Tak
- Ale jak?
Co? Oni rozmawiają? Zwyczajnie rozmawiają?! Ten zbok rozmawia zwyczajnie z taką dziewczyną. Chyba śnie... otrząsnąwszy się trochę z szoku zapukałem do drzwi i zaraz je uchyliłem.
- Ekhm, Seon Lider cię wzywa.
Dziewczyna niechętnie podniosłą się i spojrzała na mnie wielkimi ciemnofioletowymi oczami.
- Teraz?
- Tak, chodź.
- Ok, to do zobaczenia –pożegnała się z Hidanem i wyszliśmy z pokoju.
***
Seon
Przeszliśmy korytarzem do gabinetu Lidera.
- Jak tam głowa? -usłyszałam na wstępie.
- W porządku.
- Dobrze. Dorzeczy,wezwałem cię tu, ponieważ zauważyłem, że podczas walki nie najlepiej szło ci taijutsu, czyli walkami wręcz. Dlatego postanowiłem przydzielić ci nauczyciela i po namyśle zdecydowałem się na Itachiego.
- Co? Dlaczego...
- Bez dyskusji. -oznajmiła stanowczo, takim tonem, że wolałam nie testować jego cierpliwości- musisz poznać także tutejsze realia, więc tym zajmie się Sasori – ciągnął – czyli w sumie od 9 do 11 masz zajęcia z Sasorim, a po obiedzie czyli koło 13 będziesz miała lekcje z Itachim, a o ich długości będzie decydował on.
- Świetnie –pomyślałam – będę tam siedzieć do północy jak ten świr będzie się nade mną znęcał.
Lider popatrzyła na mnie chwile, a potem pozwolił mi odejść. Uff, nareszcie wolna. Nagle poczułam, że ktoś łapie mnie za ramię. Natychmiast odwróciłam się z zamiarem uderzenia jegomościa w splot słoneczny, ale ten błyskawicznie zablokował moją pięść.
- Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć – odezwał się blondyn...zaraz..chyba nazywał się Deidara.
- W porządku –odpowiedziałam i odsunęłam się od niego, chyba jestem przewrażliwiona.
- Lider kazał ci to dać– podał mi moją torbę, jakiś płaszcz i pierścień – mam ci też pokazać twój pokój i oprowadzić po siedzibie –uśmiechnął się promiennie jakby cieszyła go myśl o spacerze z nową członkinią, a może chciał być miły? No cóż,nieważne. Westchnęłam i też się uśmiechnęłam – akurat to zawsze przychodziło mi łatwo. Znaczy się uśmiechanie nie wzdychanie.
- No to chodźmy.
- Szedł tuż obok , był tylko trochę wyższy ode mnie, miał długie blond włosy i błękitne oczy. Wszyscy w tej organizacji byli dobrze zbudowani, a on nie stanowił wyjątku.
- Tu będzie twój pokój – otworzył drzwi niczym nie wyróżniające się od innych – naprzeciwko mieszka Itachi, po prawej Sasori, apo lewej Hidan. Ja mieszkam obok Itachiego – zauważyłam, że skrzywił się lekko wymawiając jego imię.
- Nie lubisz go?
- Kogo? - zdziwił się
- Itachiego.
- Ekhem – potarł ręką kark – to nie tak..on.. po prostu jest trudną osobą i... ah nieważne, un. Obiad jest zazwyczaj o 12, kolacje i śniadanie każdy robi sobie sam. Tylko obiad ktoś robi dla wszystkich, a jeszcze...
Zaczął wymieniać panujące tu zasady i inne duperele. Potem pokazał mi siedzibę, nie było w niej zbyt wielu korytarzy i nawet ja nie miałam problemu ze znalezieniem się tu. Zaraz po tym odprowadził mnie rzucając przy drzwiach, że wieczorem pójdzie ze mną do najbliższej wioski, żebym kupiła sobie ciuchy i jakieś kosmetyki.Podziękowałam mu i weszłam do pomieszczenia. Był to dość przestronny pokój, niestety bez żadnego okna, zresztą nie widziałam ich w ogóle w siedzibie. Podłoga wyłożona była ciemnymi panelami, przy ścianie stało spore łóżko obok niego stolik i lampka. Po drugiej stronie stała duża szafa i rząd mniejszych półek. Fotel ustawiony był po lewej stronie łóżka zaraz przy regale na książki. Zauważyłam także drzwi, które prowadziły, tak jak przypuszczałam, do łazienki. Zajrzałam tam,ale nie spostrzegłam niczego niezwykłego. Białe kafelki, prysznic,umywalka, itp. Usiadłam na łóżku próbując uporządkować sobie ostatnio minione wydarzenia. Zaczynając od początku: wpadałam do tego świata przez nie zamknięty portal, znalazłam się w gabinecie jakiegoś świra w jakiejś organizacji, jak się dowiedziałam organizacji przestępców. Cóż na Ziemi też nie byłam zbyt praworządną obywatelką (nie wymagajcie tego od egzorcystów ), ale nigdy nie należałam do tego typu zgromadzenia. Potem walczyłam z jakimś dziwnym gostkiem o sadystycznych zapędach, co prawda wygrałam, ale tylko dzięki temu,że nie znał moich zdolności. A teraz siedzę tu jako jedna z członków Akatsuki. Mam nadzieje, że Góra nie wścieknie się o to, że opuściłam swoje stanowisko na Ziemi i przydzieli jakieś zastępstwo, a o mnie zapomni. Zresztą zanim się zorientują to minie jakiś rok. Nie powinnam się przejmować, bo teraz to mój najmniejszy problem. Wstałam i podeszłam do szafki, gdzie leżała torba – jedyna rzecz jaka ze mną tu przybyła. Otworzyłam ją i zlustrowałam jej zawartość: kilka książek, niezbędne medaliony ( których i tak nie nosiłam –nie cierpię biżuterii ) jakieś pierdoły, czyli ogółem nic przydatnego. Cieszyłam się na myśl zakupów, bo nie miałam zamiaru chodzić tylko w jednych ciuchach. Z powrotem walnęłam się na łóżku i chyba na chwilę zasnęłam, bo jak się obudziłam zegarek wskazywał 19 czasu miejscowego. Usłyszałam pukanie do drzwi, podeszłam i uchyliłam je lekko. W progu stał Deidara
- To co idziemy?
- Jasne – wyszłam z pokoju, zamknęłam drzwi i ruszyłam obok niego.
- Daleko jest ta wioska?- zapytałam
- Jakieś dwie godziny lotu.
- Lotu?
- Tak – odwrócił się i uśmiechną na widok mojej miny – Boisz się latać?
- Nie, tylko na czym polecimy? - zadałam głupie pytanie
- Zobaczysz – rzucił krótko.
Doszliśmy do ogromnego głazu przy którym blondyn złożył ręce w kilka znaków( później dowiedziałam się, że to Pieczęcie) i skała uniosła się. Wyszliśmy przed siedzibę, którą otaczał ogromny las. Nagle zauważyłam na ręce Deidary małego ptaszka (bez skojarzeń, proszę ;), którego wypuścił przed siebie robiąc przy tym pieczęć. Ptak powiększył i wtedy zrozumiałam na czym będziemy lecieć. Blondyn wskoczył na niego, a ja stałam jak głupia i gapiłam się na to dziwne zjawisko.
- Na tym da się latać?
- Oczywiście. – zrobił urażoną minę
- Na pewno?
- Tak – zniecierpliwił się i wyciągnął dłoń łapiąc mnie za rękę i wciągając na ptaka
- Co to w ogóle jest?- nie dawałam mu spokoju
- To część mojej sztuki.
- Jesteś artystą?
- Tak, ale nie widziałaś prawdziwego oblicza mojej sztuki, bo widzisz prawdziwa sztuka jest wybuchem. Tworze przeróżne figurki, a potem...- zaczął gadać od rzeczy, a ja zamiast na jego paplaninie skupiłam się na panoramie rozciągającej się na dole. Lecieliśmy naprawdę wysoko, ciarki przeszły mnie na myśl, że mogę spaść. Przez całą drogę Deidara gadał o swojej sztuce, więc z ulgą przyjęłam wiadomość, że zaraz lądujemy. Gdy weszliśmy do wioski blondyn pokazał mi najpotrzebniejsze sklepy, wręczył plik z banknotami i ulotnił się gdzieś. Weszłam do pierwszego budynku, w którym znajdował się sklep odzieżowy,wyglądał całkiem w porządku. Kupiłam kilka koszulek, podkoszulków, spodni, spódnic i po długim namyśle postanowiłam wziąć też parę krótkich szortów. W końcu mamy maj (przynajmniej na Ziemi). Potem kupiłam kilka par butów m.in.: trampki ,adidasy, sandałki itp. odwiedziłam też bieliźniany i drogerie.Po tym wszystkim taszczyłam ze sobą naręcza toreb i torebeczek wszelkiego rodzaju. Tuż przy bramie spotkałam, który pomógł mi się z tym wszystkim uporać. Do siedziby wróciliśmy koło północy. Zmęczona podziękowałam blondynowi za pomoc(znikomą) i po prysznicu poszłam spać.

5 komentarzy:

  1. Co? Itachi przegrał!? ;_; Why? Mój biedny kosiany sadysta :( Rozdział boski, już nie mogę się doczekać ich treningów XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przegrał, przegrał ;) Nawet najlepszym się zdarza ^^ Dziękuję ;*

      Usuń
  2. Kurczę, mam brak języka w gębie.
    Jest partę literówek, ale pewnie później jest to poprawione, w dalszych rozdziałach, zakładam.
    Rozdział w miarę ciekawy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Walka dziewczyny z Itachi'm ładnie napisana. Pogawędka w Tsukuyomi też całkiem, całkiem, jednak można by było wymyślić jakiś oryginalny rodzaj tortur. Rozproszenie iluzji egzorcyzmem ma sens a energia jej mocy jest interesująca. Już chyba każdy robi z Hidana perwersa (szczegół, ja też mu to zrobię). Organizacja pracy w siedzibie też dobrze zorganizowała, dziewczyna jak na kogoś z innego świata dobrze sobie radzi.

    OdpowiedzUsuń