poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział IX - Powrót, rozmowa z Liderem i pokerowa impreza...


- Całkiem sprawnie wam to poszło. A teraz Itachi, Seon wracajcie do siebie muszę porozmawiać na osobności z Inoue – oznajmił Pein.
- Hai – odpowiedziałam i ruszyłam ku drzwiom, jednak tuż przy klamce zatrzymał mnie głos Lidera – Seon zaraz będziesz mi potrzebna, więc z łaski swojej wstrzymaj się z upragnionym odpoczynkiem.
- Hai – powtórzyłam i wyszłam, czując za sobą obecność Itachiego. Powlokłam się do siebie przeklinając w duchu Lidera za to, że nie dał mi odpocząć. Byłam skonana po długiej i uciążliwej podróży z ponurym Itachim i gadającym jak katarynka Inoue. Nagle w mojej głowie odezwał się głos.
- Skoro jesteś taka skonana to idź spać. Jutro mi wszystko opowiesz.
- Co to znaczy wszystko?
- Nieważne, idź spać.
- Hai, dzięki Liderku!
- Tylko bez żadnych Liderków!
Wdzięczna Peinowi za niespotykaną u niego wyrozumiałość odłożyłam rozmyślania na jutro i po krótkim prysznicu zasnęłam kamiennym snem.
***
Dziś nie miałam lekcji, więc po śniadaniu planowałam wpaść i zobaczyć co u Hidana, jednak w połowie drogi do jego pokoju usłyszałam w głowie.
- Seon, czeka na nas wczorajsza rozmowa.
Rzeczywiście, kompletnie o tym zapomniałam. Z żalem przeszłam obok drzwi prowadzących do  pokoju Jashinisty i powędrowałam dalej. Na szczęści korytarze w organizacji były proste i niezbyt zawiłe, tak więc nawet ja – człowiek o beznadziejnej orientacji w terenie – nie mogłam się tu zgubić. Jedyne co mi tu przeszkadzało to brak okien i ciągły mrok. Nie dziwiłam się w końcu to miejsce przypominało wielką jaskinię, jednak wątłe światło rzucane przez żarówki nie mogło równać się ze światłem słonecznym. Nagle moja noga zahaczyła o jedną z wielu szpar w podłodze. Zachwiałam się i z głośnym hukiem upadałam na ziemię. Moje kolana i dłonie, którymi próbowałam zamortyzować upadek zostały przy tym boleśni poobijane. Zdusiwszy w sobie soczyste przekleństwo, wstałam i otrzepałam ciuchy przeklinając w myślach swoją głupotę i niezdarność. Podniosłam głowę i zobaczyłam Deidarę, który przyglądał mi się tak jakbym była jakimś wyjątkowo ciekawym eksponatem w muzeum. Na jego ustach igrał rozbawiony uśmiech. Widocznie z całej siły próbował powstrzymać się od wybuchnięcia śmiechem na widok moich wyczynów.
- Czego? - warknęłam
- Nic, tylko sobie tu stoję . Czy to grzech, pani egzorcystko? 
- O tym nie ja decyduję.
- Racja. Schodząc z tematu ostatnio słyszałem, że nasz nadworny szpieg cię bardzo polubił.
- Bez wzajemności – burknęłam podejmując wcześniej przerwany marsz. Deidara zaśmiał się i bez problemu zrównał się ze mną.
- Cała ty, Seon. Jak już kogoś nie lubisz to całym sercem.
- Wcale nie, widać nie znasz zbyt dobrze Inoue.
- W sumie to racja. Jestem tu najmłodszy wykluczając ciebie.
- I już ci się znudziło napastowanie mnie? Przerzucisz się na niego? Bardzo proszę.
- Nie w życiu. A poza tym nigdy cię nie napastowałem, tylko chciałem się bliżej poznać – dodał z uśmiechem.
- Widać u ciebie znaczy to co innego niż u mnie. 
- Jednak nie podobało mi się to jak potraktowałaś mnie tym cholernie ciężkim wazonem.
- Ciesz się że nie miałam pod ręką czegoś innego.
- Taa, po prostu skaczę z radości – burknął z udawaną obrazą
- A tak w ogóle to dlaczego ze mną idziesz?
- Lider mnie wezwał, ciebie pewnie też. Może czeka nas jakoś wspólna misja?
- Nie, nie czeka! Pójdziesz sam Deidara, a teraz ruszcie te leniwe tyłki. Jak nie będzie was tu za kilka sekund to zobaczycie „nowicjusze” co to znaczy gniew Lidera.
- Hai, hai...
***
- To wszystko Deidara, masz trzy dnia na wykonanie zadania. Wyruszasz jutro rano. Możesz odejść.
- Hai.
Deidara opuścił gabinet Peina, który od razu zwrócił się do mnie.
- Teraz twoja kolej, Seon. Chciałbym poznać Twoją historię?
- Moją historię?
- Tak.
- Ale po co? - nie podobał mi się ten pomysł
- Może ci się nie podobać, ale tak na dobrą sprawę to jesteś tu już od ponad dwóch tygodni, a ja prawie nic o tobie nie wiem.
- Wiem, ale..
- Żadnych ale. Masz dwa wyjścia. Dłuższe: opowiadasz mi swoją historię, krótsze: pozwolisz mi zajrzeć do twojego umysłu i wtedy wszystkiego sam się dowiem.
- Albo trzecie – przerwałam mu – my egzorcyści posiadamy pewną zdolność. Kiedy dotkniemy jakiejś osoby i otworzymy dane łącze w umyśle możemy poznać wtedy czyjąś historię, albo pokazać swoją.
- W takim razie wypróbujmy twoją umiejętność.
- W porządku – obeszłam biurko dookoła i oparłam się o biurko Lidera siadając naprzeciwko niego. Wyciągnęłam rękę i dotknęłam dłoni Peina.
Przez moje myśli przetoczyły się wspomnienia od najmłodszych lat po teraźniejszość. W momencie gdy doszłam do feralnego pocałunku z Itachim przerwałam połączenie.
Lider otworzył oczy i odchylił się na fotelu. Bez słowa wpatrywał się we mnie przez dłuższą chwilę, w końcu oznajmił:
- Związki między członkami Akatsuki mnie nie obchodzą. Byle tylko nie wpłynęły negatywnie na wyniki misji.
- Ale tu nie ma mowy o żadnym...
- Nieważne – przerwał mi Lider i podał kartkę papieru oraz długopis. - Spisz tu wszystkie swoje techniki, egzorcyzmy, zaklęcia czy jak to się nazywa.
- Ok – wzięłam od niego kartkę i zaczęłam pisać udając, że nie widzę świdrującego spojrzenia rudego. W tej chwili żałowałam, że nie posiadam takiej zdolności jak on, bo bardzo chciałabym wiedzieć o czym teraz myśli. Byłam ciekawa jak spodobał mu się mój burzliwy życiorys.
- Bardzo. 
Podniosłam głowę do góry i napotkałam spojrzenie Lidera, który uśmiechał się lekko.
- Mógłbyś z łaski swojej...
- ...nie czytać mi w myślach? – dokończył za mnie rudy
- Właśnie – powiedziałam z naciskiem
- Nie – odpowiedział prosto z mostu.
- Grhhh, chcesz do piekła?
- Prędzej czy później i tak tam trafię – zamyślił się - Chociaż nie. Ma nieco inne plany.
- Niebo? Hahaha, a może nirwana?
- Nie, jeszcze coś innego, ale póki co nie musisz o tym wiedzieć.
- W porządku – wróciłam do pisania – a co z moim nauczycielem?
- Co z nim?
- Czy dalej będzie mnie uczył? Szczerz mówiąc wolałabym...
- To będzie zależeć od niego.
- Dlaczego?
- W sumie to planowałem zakończyć już te lekcję. To nie był najlepszy pomysł. Nie ma co na siłę wciskać ci tej wiedzy, skoro masz już swoje umiejętności.
- Lider przyznaję się do błędu​? – zapytałam podchwytliwie
- W żadnym wypadku. Po prostu nie mogę sam sobie ograniczać ilości ludzi chodzących na misję, przez ten tydzień bez Itachiego i Sasoriego zrobiły się małe zaległości, więc lepiej będzie gdy przerwę lekcję. Ah i w planach mam jeszcze – w tym momencie otworzyły się drzwi i weszli Kakuzu z Hidanem. Ten ostatni na mój widok uśmiechną się i puścił mi oko. Też odpowiedziałam uśmiechem.
- Nie nauczyli was pukać?! - wydarł się Lider rzucając w nich książką.
- Wybacz, Liderze – odpowiedział z udawaną skruchą Hidan, aja stłumiłam wybuch śmiechu.
- Ekhem, Seon możesz odejść.
- Hai – wstałam i opuściłam pomieszczenie. Nie chciało mi się siedzieć w pokoju, więc poszłam do kuchni. Niestety ku swojemu niezadowoleniu zastałam w niej In oue, a także kilku innych członków Brzasku.
- A co ty tu jeszcze robisz? - spytałam blondyna
- Seon przyznaj się przespałaś się z Itachim? - usłyszałam w odpowiedzi
Zaraz czy ja się przesłyszałam?
- Sł... Słucham?
- Pytałem czy...
- Nie – rozległ się za mną znajomy, chłodny głos – i nie wiem na jakiej podstawie tak sądzisz.
- Waszej kłótni w nocy, która nie pozwalała mi spać.
Przyjrzałam się dokładniej członkom obecnym w kuchni: Sasori, Kisame, Zetsu i Tobi. Wszyscy mieli identyczne miny: „ Zaraz co on powiedział?”. No, może oprócz Tobiego, który tylko wydał zdumione „aa”.  Kątem oka zauważyłam, że Itachi podszedł do szafki i zupełnie nie przejęty wyjął z niej kubek. 
- Bardzo mi przykro, że nie daliśmy ci spać. Jednak z tego co pamiętam byłeś tak spity, że nie odróżniałeś rzeczywistości od snu, więc może ci się przyśniło – zauważyłam słodkim tonem.
- Nieważne, cóż będę się już zbierał. Mam nadzieję, że z niedługo znów się zobaczymy Seon. - Inoue wstał i w towarzystwie Zetsu skierował się do drzwi.
- A ja wręcz przeciwnie – odparłam podchodząc do lodówki i wyjmując z niej dzbanek z sokiem. Zaraz jednak odłożyłam go ze wstrętem widząc pleśń pokrywającą jego powierzchnię. Z westchnieniem zatrzasnęłam drzwiczki i spojrzałam na Akasiów siedzących za stołem. Wszyscy dalej gapili się raz na mnie, a raz na Itachiego.
- Co?! - zapytałam wkurzona
Członkowie Brzasku jak na komendę odwrócili wzrok w inną stronę udając, że zajmują się swoimi sprawami. Tylko Tobi wstał i do mnie podbiegł. Przerośnięte dziecko nachyliło się nade mną i cicho wyszeptało:
- Co to znaczy przespać się z kimś?
Zachichotałam cicho, ale odpowiedziałam.
- To znaczy spać z kimś w jednym pokoju.
- Aha – odpowiedział zdumiony dzieciak – Czy to jest złe?
- To zależy. Ale z reguły nie.
- Tobi już rozumie! - wykrzyknął uradowany – Tobi dziękuje Seon-chan! Tobi kocha Seon-chan! - po tych słowach zostałam zgnieciona w uścisku rozentuzjazmowanego dzieciaka.
- Co to za uściski beze mnie? - rozległ się głos Hidana, który chwycił biednego Tobiego za fraki i rzucił do tyłu.
- Stęskniłaś się Seon? - zapytał siwy przytulając mnie i spuszczając ręce na moje pośladki
- Chciałbyś – odepchnęłam go od siebie. – Zboczeńcu!
- Seon, ranisz mnie. Wiesz jak ja się stęskniłem. Nie mogłem spać po nocach!
Na te słowa roześmiałam się i poklepałam Hidana po ramieniu.
- Ja też, wierz mi. Co noc mi się śniłeś.
- Naprawdę? - rozradował się
- Nie – zgasiłam go.
- Jesteś okrutna!
- Wiem – odpowiedziałam i puściłam mu oko. Dalej rozmowa potoczyła się torami tej gry słownej, której nikt oprócz nas nie rozumiał. Przy Hidanie czułam się niesamowicie rozluźniona i mniej spięta. Także atmosfera zdawał się być lżejsza i bardziej przyjemna. 
- Co powiecie na małą imprezę? - zapytał Hidan, a reszta Aka przystało na tą propozycję z zadziwiającym entuzjazmem. Czyt to dalej jest ta słynna organizacja przestępców? Cóż każdemu należy się trochę rozrywki.
***
Pod wieczór w salonie było nieznośnie głośno. Siedziałem w fotelu próbując skupić się na czytanej książce, jednak cały czas coś lub ktoś rozpraszało moją uwagę. W końcu z westchnieniem odłożyłem wolumin i sięgnąłem po butelkę sake. Upiłem łyk, a mój wzrok uważnie lustrował salon. Pełno pustych butelek po alkoholach, brudnych naczyń z jakimiś przekąskami i innych rzeczy. Na dywanie utworzyło się kółko hazardzistów nałogowo ogrywanych przez Seon, która zgarniała    większość rozdań. Wywnioskowałem to z zawiedzionych krzyków innych graczy. Zwłaszcza Kakuzu. Inni rozmawiali lub uciszali Tobiego, któremu daleko było do trzeźwości. Oprócz mnie tylko Sasori nie brał udziału w imprezie, ale też siedział w salonie i grzebał coś przy swoich marionetkach mamrocząc stale o denerwującym hałasie. Pewnie nie chciał nudzić się sam w swoim pokoju i mimo harmideru siedział tutaj. Nagle moją uwagę przykuł głośny śmiech ze strony hazardzistów. To był Kakuzu. Pierwszy raz słyszałem żeby się tak śmiał. No tak, Seon przegrała po raz pierwszy dzisiaj. Popatrzyłem na nią. Siedziała z niezadowoloną miną na dywanie obok Hidana i Deidary. Przed nią piętrzyła się wysoka wieża żetonów, które wygrała. Jakby grali na prawdziwe pieniądze budżet Akatsuki już dawno by splajtował. Seon westchnęła i odrzuciła swoje długie, czarne włosy do tyłu. Zauważyłem, że prawie w ogóle nie piła w przeciwieństwie do innych imprezowiczów. Pamiętam, że kiedyś coś wspominała mi o swojej słabej głowie. Pamiętam też... Pokręciłem głową, i oparłem rękę na czole. To był mój błąd, mój cholerny błąd. Jak mogłem tak dać się ponieść emocjom. Jak w ogóle mogłem myśleć o Seon w taki sposób? Jednak gdy stała tak przede mną wpatrując się we mnie tymi swoimi wielkimi, ciemnymi oczami to nie mogłem się powstrzymać. 
Przeszło mi wtedy przez myśl, że chciałbym wiedzieć jak smakują twoje usta? Sprawdziłem, cholera i teraz nie mogę przestać o tym myśleć. O tym, że są słodsze od miodu. Gdy tylko zaczęłaś oddawać mój pocałunek zupełnie straciłem głowę. Co by się stało gdybym w porę nie opanował się? Wtedy poczułem, że twoja postawa się zmienia, a zamglone oczy robią się niewiarygodnie wyraźne. Zdałaś sobie sprawę co robimy, jednak nie przerwałaś tego. Dlaczego?
A teraz unikasz mojego wzroku, nie patrzysz w moją stronę, nie widzę już twojego uśmiechu.
Może to i lepiej. W moim życiu nie ma miejsca na nikogo więcej. Dla mnie liczy się tylko Sasuke i nic tego nie zmieni. Poza tym dlaczego do cholery tak dużo o niej myślę?! Muszę poprosić Lidera o jakąś długą misję, teraz potrzebuje samotności z dala od siedziby i z dala od Seon.
Podniosłem wzrok i moje spojrzenie zetknęło się z parą ciemnofioletowych oczu wpatrujących się we mnie z nieodgadnionym wyrazem. Dziewczyna natychmiast skierowała wzrok w inną stronę, ale na jej twarzy przez chwilę pojawił się lekki grymas bólu. Dlaczego tak bardzo chciałem wiedzieć co teraz myśli?
***
Nasze spojrzenia zetknęły się, a ja natychmiast uciekłam wzrokiem w stronę żetonów leżących na środku. Nie mogłam znieść jego spojrzenia. Tych oczu w których widziałam tyle uczuć, a teraz widzę tylko pustkę.
- Słuchajcie – wyrwał mnie z zamyślenia głos Hidana - może zagramy w rozbieranego pokera?
- Nie ma mowy – doprałam od razu
- Seon – siwy podstawił mi pod nos butelkę z sake – napij się. I tak wszystko zgarniasz to co za różnica? – upiłam łyk napoju i od razu skrzywiłam się czując jego smak, jednak mimo tego że był niesmaczny wpiłam jeszcze jeden łyk i kolejny.
- Grajmy, ale tylko do bielizny.
Piętnaście rozdań później siedziałam w samych majtkach i staniku ledwo rozróżniając kolory. Mój zaćmiony umysł nie pozwolił mi więcej wygrywać, więc ku uciesze panów zaczęłam tracić każde rozdanie. A z każdym rozdaniem jeden ciuch.
- Ja się wycofuje – wydukałam – nie mam nic więcej do...
***
Seon przekręciła oczami i zachwiała się. Siedzący obok niej Deidara instynktownie przytrzymał ją za ramię.
- Chyba ma już dość – ocenił patrząc na Seon, która mamrotała jakiś egzorcyzm pod nosem. Nagle podniosła wzrok i patrząc się na blondyna z błyskiem w oczach wybełkotała:
- Daj buzi...- pochyliła się i jaj usta napotkały wargi zaskoczonego Deidary. Dziewczyna objęła go ramionami i wtuliła w niego nie przerywając namiętnego pocałunku. Zszokowany blondy nieświadomie zaczął oddawać pocałunek. Jego ręce zacisnęły się na tali Seon i przyciągnęły ją do siebie. Pod palcami czuł jej ciepłą, nagą skórę, tak niesamowicie miękką i gładką. Przesuwał rękami po jej ciele rozkoszując się pocałunkiem.
- Hej, Deidara nie zapędzaj się tak. Ona jest kompletnie pijana – usłyszał głos Hidana, który mimo sporej dawki alkoholu zachował dość trzeźwy umysł. Wstał i wyjął Seon z objęć blondyna, który był nie bardziej trzeźwy od niej.
- Na dziś jej wystarczy – stwierdził biorąc dziewczynę na ręce – Itachi-san? Mógłbyś zanieść ją do jej pokoju? - zapytał siwy – W tym stanie nie jestem pewny czy z nią tam dojdę – dodał jakby na usprawiedliwienie. 
Itachi skinął głową, wstał i wziął Seon od Hidana. Była szczupła i lekka, a uczucie trzymania w rękach jej ciała w samej bieliźnie było dla Itachiego nie do zniesienia. Szybkim krokiem przeszedł przez pokój  i wyszedł na korytarz. Tam jeszcze bardziej przyśpieszył  przeklinając w myślach fakt, że pokój Seon jest tak daleko. W końcu dotarł do drzwi. Postawił bezwładną Seon na ziemię i przytrzymał ją jedną ręką. Drugą nacisnął klamkę. Wziął dziewczynę z powrotem na ręce i wniósł do pokoju. Gdy kładł ją na łózko drgnęła lekko i uchyliła powieki.
- Itachi? - zapytała zaspanym głosem – Gdzie ja...
- U siebie. Śpij. - powiedział kojącym głosem
Seon spojrzała na niego i lekko skinęła głową. 
- Dobranoc.
- Dobranoc, Seon.
Usłyszała jego cichy głos, a zaraz potem dźwięk zamykanych drzwi. Później była już tylko ciemność naznaczona koszmarami przeszłości.
**********
Wiem, wiem, że notka ni z gruchy ni z pietruchy. Po prostu dziwna. Ostatnio prześladują mnie pocałunki. Planuje zrobić jeszcze jeden w następnej notce. Zgadnijcie z kim? ^^ A potem będzie przerwa od kiss-ów. Ale na tym nie zakończymy akcji ^^ Czeka nas wiele ciekawych przygód Seon i Akasiów ^^ 
Dziękuję wszystkim czytającym i komentującym =*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz