- Musimy się pospieszyć – powiedział Itachi naciągając na siebie czarną bluzkę– jesteśmy już mocno spóźnieni- zatrzymał na mnie swoje spojrzenie - Seon na litość boską ubieraj się szybciej – zniecierpliwiony podszedł do mnie i zaczął zapinać guziki koszuli w odcieniu ciemnego fioletu.
- Myślałam, że zaczniesz je rozpinać – zauważyłam.
- Nawet nie wiesz jaką mam ochotę - mruknął dopinając ostatni guzik. Uśmiechnęłam się i przyciągnęłam go do siebie. Gdy poczułam jego ciepłe wargi na swoich ogarnęło mnie znajome uczucie euforii. Odruchowa przylgnęłam do jego ciała pragnąc poczuć go bardziej. Gdy nasz pocałunek zaczął przeradzać się w szaleńczą walkę z ciuchami, Itachi oderwał się ode mnie i ciężko dysząc szepnął.
- Proszę cię, jesteśmy spóźnieni.
- W porządku – odpowiedziałam – jeszcze tylko chwila – dodałam przybliżając się do niego i całując go namiętnie.
Wyruszyliśmy godzinę później.
- Myślałam, że zaczniesz je rozpinać – zauważyłam.
- Nawet nie wiesz jaką mam ochotę - mruknął dopinając ostatni guzik. Uśmiechnęłam się i przyciągnęłam go do siebie. Gdy poczułam jego ciepłe wargi na swoich ogarnęło mnie znajome uczucie euforii. Odruchowa przylgnęłam do jego ciała pragnąc poczuć go bardziej. Gdy nasz pocałunek zaczął przeradzać się w szaleńczą walkę z ciuchami, Itachi oderwał się ode mnie i ciężko dysząc szepnął.
- Proszę cię, jesteśmy spóźnieni.
- W porządku – odpowiedziałam – jeszcze tylko chwila – dodałam przybliżając się do niego i całując go namiętnie.
Wyruszyliśmy godzinę później.
***
- Myślałem, że się was nie doczekam – mruknął Lider, gdy weszliśmy do gabinetu – nawet nie chcę słuchać waszych tłumaczeń – dodał przekładając jakieś papiery. W końcu odłożył wszystko, spojrzał na nas i powiedział.
- Deidara i Sasori już wrócili, Zetsu też jest wyprzedziliście tylko Hidana, który dalej szlaja się w Konoha. Za godzinę jest zebranie w salonie. Nie spóźnijcie się. Muszę wam powiedzieć o kilku sprawach. Ah, Itachi zostań chwilę, Seon możesz już iść.
- Dziękuj, ah i siedziba wygląda pięknie Liderze, twój gabinet też – oznajmiłam z uśmiechem po czym wyszłam na korytarz.
Właściwie to siedziba nie przypominała już typowej meliny przestępców, a zwykły wielopokojowy dom. Chociaż może dom to złe określenie. Pojawiły się okna, które dodawały wszystkim pomieszczeniom blasku i przestronności. Skierowałam się do swojego pokoju niezmiernie ciekawa, co tam się zmieniło.
Przez duże okno do pomieszczenia wlewało się jasne, ciepłe światło, które rozpraszała panujący tam zazwyczaj mrok. Doskonale, kocham cię Liderze, jesteś tuż za Itachim – ucieszyłam się w myślach, kontemplując przy tym nowy kolor ścian. Mieszaninę przyjemnego beżu i ciemnego bordo, która sprawiała, że pomieszczeni wyglądało ciepło i przytulnie.
Oprócz podłogi i innych tego typu rzeczy, nie zauważyłam większych zmian w wystroju pomieszczenie, co jak najbardziej mi to odpowiadało. Cieszyłam się, że Lider nie ingerował w indywidualność każdego z pokoi. Zajrzałam do łazienki, w której wymieniono co ważniejsze sprzęty, a w miejsce prysznicu wstawiono wannę, która trochę przypominała mieszaninę obu tych rzeczy. Z powrotem wyszłam na korytarz ciekawa jak wygląda salon.
Główne pomieszczenie w siedzibie zmieniło się w przyjemy, jasny pokój. Nie mogłam pominąć oczywiście nowiutkiej plazmy pyszniącej się na ciemnobrązowych, lśniących panelach. Stanęłam przy oknie i przez dłuższą chwilę podziwiałam krajobraz rozciągający się za szybą.
- Podoba ci się? - usłyszałam tuż przy uchu aksamitny głos.
- Może być – powiedziałam cicho – przynajmniej w pokoju jest podwójne łóżko – dodałam.
Itachi zaśmiał się, naprawdę; zaśmiał się obejmując mnie w pasie i śmiejąc się przyjemnym, melodyjnym głosem.
- Ty dalej tylko o jednym – powiedział i pocałował mnie delikatnie. Powoli pogłębialiśmy pocałunek. Nasze języki zaczęły się ze sobą droczyć, przekomarzać i dawać sobie nawzajem jak najwięcej przyjemność.
Mimowolnie moje palce wplotły się we włosy Itachiego przyciągając go bliżej siebie. Jego ręce objęły mnie w pasie, a prawa dłoń zsunęła się na pośladki. I kto tu mówi, że ja myślę tylko o jednym – przyszło mi do głowy, na co delikatnie uśmiechnęłam się w trakcie pocałunku. Objęłam Itachiego mocno za szyję.
Kolano czarnowłosego wsunęło się pomiędzy moje nogi i delikatnie popchnęło na ścianę. Poczułam na plecach jej zimno, a przez moje ciało przeszedł dreszcz przyjemności. Ciepłe wargi czarnowłosego złożyły na moich ustach namiętny pocałunek. Ręce zacisnęły na moich nadgarstki, które przyparł do ściany po obu stronach mojej głowy. Poczułam nieznośne gorąco gdzieś w dole brzucha, a zimno bijące od ściany przestało przeszkadzać. Pocałunki Itachiego przeniosły się za moje ucho, na szyję i dekolt.
Odchyliłam głowę dając mu więcej swobody. Przymknęłam powieki, a z moich ust wyrwało się ciche westchnienie przyjemności. Otworzyłam oczy i powiedziałam lekko zachrypniętym głosem.
- Itachi chodźmy do sypialni, bo tu... - przerwałam, gdy zerknęłam ponad ramię czarnowłosego. To co zobaczyłam spowodowało u mnie szereg reakcji, najpierw zaczerwieniłam się lekko, później coraz bardziej, a potem to już sama nie wiem co czułam.
Prawie połowa Brzasku stała w salonie z rozdziawionymi ustami i wyrazem twarzy na których malowało się pytanie: Czy ja dobrze widzę? Itachi chyba po moim własnym wyrazie twarzy rozpoznał o co chodzi, bo odsunął się ode mnie i odwrócił. W przeciwieństwie do mnie był doskonale opanowany.
- Coś się stało? - zapytał najzwyklejszym tonem na świecie.
- Eee – wszyscy jak na komendę odwrócili się i zaczęli kontemplować uroki odnowionego salonu.
- Chodźmy – powiedział czarnowłosy biorąc mnie za rękę i ciągnąc do wyjścia. Szłam za nim bez słowa, modląc się w duchu by ten przeklęty rumieniec zniknął z mojej twarzy.
- To było...
- ciekawe doświadczenie – nie pozwolił mi dokończyć – nie sądzisz?
Spojrzałam na niego zdziwiona. W jego ochach czaiło się coś czego wcześniej nie widziałam. Rozbawienie.
- Czy ta cała sytuacja cię bawi? - zapytałam podejrzliwie. To zachowanie nie pasowała mi do Itachiego.
- Oczywiście – rozwiał moje wszelkie wątpliwości - widziałaś ich miny?
- Ale...
- Seon – powiedział cicho przyciągając mnie do siebie – chyba nie sądziłaś, że będziemy w stanie ukrywać to, że łączy nas coś więcej niż tylko partnerowanie na misjach.
- Nie, ale nie sądziłam, że tak szybko zostaniemy rozszyfrowani – uśmiechnęłam się.
- Mamy jeszcze czterdzieści minut do zebrania – zmienił temat – masz jakieś pomysły?
- Cyba jeden chodzi mi po głowie - uśmiechnęłam się czując dreszcz podniecającej euforii.
- Czy mi się wydaje, czy myślimy o tym samym?
- Taak, dobrze ci się wydaje – powiedziałam podnosząc się odrobinę do góry i wyciskając na ustach czarnowłosego namiętny pocałunek. Skierowaliśmy się w stronę mojej sypialni. Itachi zamknął za nami drzwi i nie przerywając pocałunku zaczął rozpinać guziki mojej koszulki. Te same guziki, które wcześniej zapinał z taką pieczołowitością. Bluzka upadła z cichym szelestem na podłogę, a niecierpliwe palce bruneta zacisnęły się na moich plecach i przyciągnęły bliżej siebie. Trzymał mnie w taki sposób jakby nigdy nie chciał mnie puścić, jakby miliony rzeczy zależało od tego czy jestem teraz przy nim. Objęłam go ramionami i zrobiłam krok do tyłu kierując się w stronę łóżka. Chłodne, tak znajomo chłodne palce muskały moją rozpaloną skórę, a każdy dotyk odnawiał uczucie, którego nie można opisać słowami. To uczucie, które czuję się, gdy dotyka cię ukochana osoba. Sam dotyk tak intymny, osobisty, dozwolony wyłącznie dla niego...
- Deidara i Sasori już wrócili, Zetsu też jest wyprzedziliście tylko Hidana, który dalej szlaja się w Konoha. Za godzinę jest zebranie w salonie. Nie spóźnijcie się. Muszę wam powiedzieć o kilku sprawach. Ah, Itachi zostań chwilę, Seon możesz już iść.
- Dziękuj, ah i siedziba wygląda pięknie Liderze, twój gabinet też – oznajmiłam z uśmiechem po czym wyszłam na korytarz.
Właściwie to siedziba nie przypominała już typowej meliny przestępców, a zwykły wielopokojowy dom. Chociaż może dom to złe określenie. Pojawiły się okna, które dodawały wszystkim pomieszczeniom blasku i przestronności. Skierowałam się do swojego pokoju niezmiernie ciekawa, co tam się zmieniło.
Przez duże okno do pomieszczenia wlewało się jasne, ciepłe światło, które rozpraszała panujący tam zazwyczaj mrok. Doskonale, kocham cię Liderze, jesteś tuż za Itachim – ucieszyłam się w myślach, kontemplując przy tym nowy kolor ścian. Mieszaninę przyjemnego beżu i ciemnego bordo, która sprawiała, że pomieszczeni wyglądało ciepło i przytulnie.
Oprócz podłogi i innych tego typu rzeczy, nie zauważyłam większych zmian w wystroju pomieszczenie, co jak najbardziej mi to odpowiadało. Cieszyłam się, że Lider nie ingerował w indywidualność każdego z pokoi. Zajrzałam do łazienki, w której wymieniono co ważniejsze sprzęty, a w miejsce prysznicu wstawiono wannę, która trochę przypominała mieszaninę obu tych rzeczy. Z powrotem wyszłam na korytarz ciekawa jak wygląda salon.
Główne pomieszczenie w siedzibie zmieniło się w przyjemy, jasny pokój. Nie mogłam pominąć oczywiście nowiutkiej plazmy pyszniącej się na ciemnobrązowych, lśniących panelach. Stanęłam przy oknie i przez dłuższą chwilę podziwiałam krajobraz rozciągający się za szybą.
- Podoba ci się? - usłyszałam tuż przy uchu aksamitny głos.
- Może być – powiedziałam cicho – przynajmniej w pokoju jest podwójne łóżko – dodałam.
Itachi zaśmiał się, naprawdę; zaśmiał się obejmując mnie w pasie i śmiejąc się przyjemnym, melodyjnym głosem.
- Ty dalej tylko o jednym – powiedział i pocałował mnie delikatnie. Powoli pogłębialiśmy pocałunek. Nasze języki zaczęły się ze sobą droczyć, przekomarzać i dawać sobie nawzajem jak najwięcej przyjemność.
Mimowolnie moje palce wplotły się we włosy Itachiego przyciągając go bliżej siebie. Jego ręce objęły mnie w pasie, a prawa dłoń zsunęła się na pośladki. I kto tu mówi, że ja myślę tylko o jednym – przyszło mi do głowy, na co delikatnie uśmiechnęłam się w trakcie pocałunku. Objęłam Itachiego mocno za szyję.
Kolano czarnowłosego wsunęło się pomiędzy moje nogi i delikatnie popchnęło na ścianę. Poczułam na plecach jej zimno, a przez moje ciało przeszedł dreszcz przyjemności. Ciepłe wargi czarnowłosego złożyły na moich ustach namiętny pocałunek. Ręce zacisnęły na moich nadgarstki, które przyparł do ściany po obu stronach mojej głowy. Poczułam nieznośne gorąco gdzieś w dole brzucha, a zimno bijące od ściany przestało przeszkadzać. Pocałunki Itachiego przeniosły się za moje ucho, na szyję i dekolt.
Odchyliłam głowę dając mu więcej swobody. Przymknęłam powieki, a z moich ust wyrwało się ciche westchnienie przyjemności. Otworzyłam oczy i powiedziałam lekko zachrypniętym głosem.
- Itachi chodźmy do sypialni, bo tu... - przerwałam, gdy zerknęłam ponad ramię czarnowłosego. To co zobaczyłam spowodowało u mnie szereg reakcji, najpierw zaczerwieniłam się lekko, później coraz bardziej, a potem to już sama nie wiem co czułam.
Prawie połowa Brzasku stała w salonie z rozdziawionymi ustami i wyrazem twarzy na których malowało się pytanie: Czy ja dobrze widzę? Itachi chyba po moim własnym wyrazie twarzy rozpoznał o co chodzi, bo odsunął się ode mnie i odwrócił. W przeciwieństwie do mnie był doskonale opanowany.
- Coś się stało? - zapytał najzwyklejszym tonem na świecie.
- Eee – wszyscy jak na komendę odwrócili się i zaczęli kontemplować uroki odnowionego salonu.
- Chodźmy – powiedział czarnowłosy biorąc mnie za rękę i ciągnąc do wyjścia. Szłam za nim bez słowa, modląc się w duchu by ten przeklęty rumieniec zniknął z mojej twarzy.
- To było...
- ciekawe doświadczenie – nie pozwolił mi dokończyć – nie sądzisz?
Spojrzałam na niego zdziwiona. W jego ochach czaiło się coś czego wcześniej nie widziałam. Rozbawienie.
- Czy ta cała sytuacja cię bawi? - zapytałam podejrzliwie. To zachowanie nie pasowała mi do Itachiego.
- Oczywiście – rozwiał moje wszelkie wątpliwości - widziałaś ich miny?
- Ale...
- Seon – powiedział cicho przyciągając mnie do siebie – chyba nie sądziłaś, że będziemy w stanie ukrywać to, że łączy nas coś więcej niż tylko partnerowanie na misjach.
- Nie, ale nie sądziłam, że tak szybko zostaniemy rozszyfrowani – uśmiechnęłam się.
- Mamy jeszcze czterdzieści minut do zebrania – zmienił temat – masz jakieś pomysły?
- Cyba jeden chodzi mi po głowie - uśmiechnęłam się czując dreszcz podniecającej euforii.
- Czy mi się wydaje, czy myślimy o tym samym?
- Taak, dobrze ci się wydaje – powiedziałam podnosząc się odrobinę do góry i wyciskając na ustach czarnowłosego namiętny pocałunek. Skierowaliśmy się w stronę mojej sypialni. Itachi zamknął za nami drzwi i nie przerywając pocałunku zaczął rozpinać guziki mojej koszulki. Te same guziki, które wcześniej zapinał z taką pieczołowitością. Bluzka upadła z cichym szelestem na podłogę, a niecierpliwe palce bruneta zacisnęły się na moich plecach i przyciągnęły bliżej siebie. Trzymał mnie w taki sposób jakby nigdy nie chciał mnie puścić, jakby miliony rzeczy zależało od tego czy jestem teraz przy nim. Objęłam go ramionami i zrobiłam krok do tyłu kierując się w stronę łóżka. Chłodne, tak znajomo chłodne palce muskały moją rozpaloną skórę, a każdy dotyk odnawiał uczucie, którego nie można opisać słowami. To uczucie, które czuję się, gdy dotyka cię ukochana osoba. Sam dotyk tak intymny, osobisty, dozwolony wyłącznie dla niego...
***
Ciszę panującą w pokoju zakłócił szelest prześcieradło. Przekręciłam się w stronę Itachiego i wtuliłam w jego tors. W odpowiedzi Itachi pogładził mnie po włosach i pocałował w czoło. Podniosłam wzrok i nasze spojrzenia zetknęły się ze sobą. Jak zwykle nie mogłam powstrzymać zdziwienia widząc te zazwyczaj zimne oczy wypełnione ciepłem. Nieświadomie na moje usta znów wypłyną uśmiech.
- Itachi, jesteśmy spóźnieni – mruknęłam cicho, gdy moje spojrzenie prześlizgnęło się po tarczy staromodnego zegara. Z mojego tonu wynikało, że mam to absolutnie gdzieś.
- Musimy się zbierać – powiedział wstając – nie lubię się spóźniać, a ostatnio za często mi się to zdarza. Nie mówię przez kogo – posłał mi znaczące spojrzenie.
- Przepraszam, ze wystawiam cię na próbę – powiedziałam z przekornym uśmiechem szukając wzrokiem bielizny. Odpowiedź Itachiego ograniczyła się do cichego westchnienia.
Po chwili kompletnie ubrana podeszłam do drzwi przy których już czekał Itachi. Położyłam dłoń na klamce i w tej samej chwili ręka czarnowłosego wylądowała na mojej.
- Jeszcze jedno – mruknął i przyciągnął mnie do siebie. Pocałunek był krótki, ale za to wypełniony po brzegi namiętnością. Po chwili oderwaliśmy się od siebie i dość mocno spóźnieni ruszyliśmy na zebranie.
- Itachi, jesteśmy spóźnieni – mruknęłam cicho, gdy moje spojrzenie prześlizgnęło się po tarczy staromodnego zegara. Z mojego tonu wynikało, że mam to absolutnie gdzieś.
- Musimy się zbierać – powiedział wstając – nie lubię się spóźniać, a ostatnio za często mi się to zdarza. Nie mówię przez kogo – posłał mi znaczące spojrzenie.
- Przepraszam, ze wystawiam cię na próbę – powiedziałam z przekornym uśmiechem szukając wzrokiem bielizny. Odpowiedź Itachiego ograniczyła się do cichego westchnienia.
Po chwili kompletnie ubrana podeszłam do drzwi przy których już czekał Itachi. Położyłam dłoń na klamce i w tej samej chwili ręka czarnowłosego wylądowała na mojej.
- Jeszcze jedno – mruknął i przyciągnął mnie do siebie. Pocałunek był krótki, ale za to wypełniony po brzegi namiętnością. Po chwili oderwaliśmy się od siebie i dość mocno spóźnieni ruszyliśmy na zebranie.
***
Na szczęście nie dotarliśmy ostatni, przez co spóźnienie uszło nam płazem. Usiadłam obok Itachiego na miękkiej sofie, która odrobinę zapadła się pod naszym ciężarem. Po chwili do salonu wpadł Tobi i Hidan, który jakimś cudem już był w siedzibie.
- Są wszyscy? - Lider przesunął po nas chłodnym spojrzeniem – Zaczynajmy więc. Na początek chciałem powiedzieć, żebyście nie przyzwyczaili się do takiego lenistwa, ponieważ od teraz czeka was masa roboty. Każdego z was – podkreślił znów obrzucając swoich podwładnych ostrym jak sztylet spojrzeniem – Podzielicie się na zespoły tak jak wcześniej, z tym, że Seon, jeżeli będzie taka potrzeba dołączy do Kisame i Itachiego. Jednak przez kilka najbliższych tygodni nie będziesz chodzić na misję – zwrócił się do mnie osobiście – ale o tym porozmawiamy później – dodał, po czym kontynuował. - Kolejną sprawą jest nowa członkini, a raczej nowy medyk w naszych szaragach. To jest Ayumi – wskazał na dziewczynę, która siedziała w fotelu obok Lidera. Zdziwiłam się, ponieważ wydawało mi się, że wcześniej nikogo tam nie było. Teraz miejsce to zajmowała blond włosa, piękna kobieta. Mogła mieć odrobinę powyżej dwudziestki, ale zimne stalowo niebieskie oczy nadawy jej wyglądu osoby poważnej i dojrzałej. Patrzyła na nas jakbyśmy byli wyjątkowo ciekawymi obiektami do doświadczeń. Zdecydowanie nie wzbudzała we mnie pozytywnych uczuć. Raczej dreszcz niepokoju.
- Od teraz wszystkie problemy natury medycznej zgłaszacie do niej – wyrwał mnie z zamyślenia głos Lidera - jej gabinet jest... ekhem w byłym laboratorium Orochimaru, tuż przy drzwiach do komnaty, w której będziemy pieczętować Biju. Dobra, kolejna sprawa to... - tu rudy zaczął swój monolog o nudnych interesach Akatsuki. Tylko Kakuzu zdawał się chłonąć każde słowo. Reszta jakby odpłynęła.
Dyskretnie przysunęłam się do Itachiego i oparłam głowę na jego ramieniu. Bardziej od monologu Peina interesowała mnie sam czarnowłosy. Widocznie myślał o tym samym, ponieważ jego dłoń wylądowała na moim udzie i powoli, bardzo powoli przesunęła w górę. Moje zmysły natychmiast wypełniło uczucie palącej rozkoszy. Nikt z obecnych w pokoju nie zwracał uwagi na nasze z pozoru nic nie znaczące gesty.
- I to by było na tyle – dwadzieścia minut później rudy zakończył mowę i pozwolił się wszystkim rozjeść.
- Seon, przyjdź pod wieczór do mojego gabinetu – dodał jeszcze zanim zniknął w gęstym obłoku.
- Tak jest – mruknęłam pod nosem, dlaczego akurat wieczorem?!
- Cóż to było jedno z ciekawszych zebrań w jakich uczestniczyłem – powiedział Itachi ujmując mnie i za rękę i prowadząc w stronę korytarza.
- Do wieczora mamy jeszcze trochę czasu – uśmiechnęłam się – czy mi się zdaję czy znów myślimy o tym samym.
- Nie wydaje cie się – powiedział Itachi z lekkim uśmiechem.
- Są wszyscy? - Lider przesunął po nas chłodnym spojrzeniem – Zaczynajmy więc. Na początek chciałem powiedzieć, żebyście nie przyzwyczaili się do takiego lenistwa, ponieważ od teraz czeka was masa roboty. Każdego z was – podkreślił znów obrzucając swoich podwładnych ostrym jak sztylet spojrzeniem – Podzielicie się na zespoły tak jak wcześniej, z tym, że Seon, jeżeli będzie taka potrzeba dołączy do Kisame i Itachiego. Jednak przez kilka najbliższych tygodni nie będziesz chodzić na misję – zwrócił się do mnie osobiście – ale o tym porozmawiamy później – dodał, po czym kontynuował. - Kolejną sprawą jest nowa członkini, a raczej nowy medyk w naszych szaragach. To jest Ayumi – wskazał na dziewczynę, która siedziała w fotelu obok Lidera. Zdziwiłam się, ponieważ wydawało mi się, że wcześniej nikogo tam nie było. Teraz miejsce to zajmowała blond włosa, piękna kobieta. Mogła mieć odrobinę powyżej dwudziestki, ale zimne stalowo niebieskie oczy nadawy jej wyglądu osoby poważnej i dojrzałej. Patrzyła na nas jakbyśmy byli wyjątkowo ciekawymi obiektami do doświadczeń. Zdecydowanie nie wzbudzała we mnie pozytywnych uczuć. Raczej dreszcz niepokoju.
- Od teraz wszystkie problemy natury medycznej zgłaszacie do niej – wyrwał mnie z zamyślenia głos Lidera - jej gabinet jest... ekhem w byłym laboratorium Orochimaru, tuż przy drzwiach do komnaty, w której będziemy pieczętować Biju. Dobra, kolejna sprawa to... - tu rudy zaczął swój monolog o nudnych interesach Akatsuki. Tylko Kakuzu zdawał się chłonąć każde słowo. Reszta jakby odpłynęła.
Dyskretnie przysunęłam się do Itachiego i oparłam głowę na jego ramieniu. Bardziej od monologu Peina interesowała mnie sam czarnowłosy. Widocznie myślał o tym samym, ponieważ jego dłoń wylądowała na moim udzie i powoli, bardzo powoli przesunęła w górę. Moje zmysły natychmiast wypełniło uczucie palącej rozkoszy. Nikt z obecnych w pokoju nie zwracał uwagi na nasze z pozoru nic nie znaczące gesty.
- I to by było na tyle – dwadzieścia minut później rudy zakończył mowę i pozwolił się wszystkim rozjeść.
- Seon, przyjdź pod wieczór do mojego gabinetu – dodał jeszcze zanim zniknął w gęstym obłoku.
- Tak jest – mruknęłam pod nosem, dlaczego akurat wieczorem?!
- Cóż to było jedno z ciekawszych zebrań w jakich uczestniczyłem – powiedział Itachi ujmując mnie i za rękę i prowadząc w stronę korytarza.
- Do wieczora mamy jeszcze trochę czasu – uśmiechnęłam się – czy mi się zdaję czy znów myślimy o tym samym.
- Nie wydaje cie się – powiedział Itachi z lekkim uśmiechem.
********
Wiem, wiem nie postarałam się, wybaczcie ;) Jestem leniuchem, bo napisałam notkę już dawno, a dopiero teraz zebrałam tyłek i opublikowałam ją. Gomen.
Nie wiem kiedy będzie następna, ale na pewno nie za szybko.
Nie wiem kiedy będzie następna, ale na pewno nie za szybko.
To wszystko.
Pozdrawiam czytających i komentujących ;*
Pozdrawiam czytających i komentujących ;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz