Obudził mnie potworny ból głowy. Cholera, chyba wczoraj za dużo wypiłam. Co ja w ogóle robiłam? Hmmm, nie pamiętam, no cóż nieważne. Powłóczyłam się do łazienki i wzięłam zimny, orzeźwiający prysznic. Jak dobrze było czuć na swojej skórze przyjemnie chłodne krople wody, dać ukojenie bolącym mięśniom, pozbyć się natrętnego bólu głowy i uczucia pragnienia. Po pół godzinie już w lepszym stanie wyszłam spod prysznica i zerknęłam na zegarek. Wskazówki pokazywały na to, że było dobrze po dwunastej. Widać wczoraj nieźle zabalowałam, mam nadzieję, że nie zrobiłam żadnej głupoty. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej mój ulubiony komplet ciemnoszarej bielizny oraz luźną koszulkę sięgającą mi mniej więcej do połowy uda. Ubrałam to wszystko, wyszłam z pokoju, po czym skierowałam się do kuchni. Ból głowy nieco osłabł jednak okropnie chciało mi się pić. Weszłam do pomieszczenia zastając w nim Hidana, Kisame, Kakuzu i Tobiego. Wszyscy wyglądali jakby ich przed chwilą zdjęli z szafotu. Przywitałam się ze nimi lekko zachrypniętym głosem i podeszłam do szafki. Wyciągając z niej butelkę niegazowanej wody przez głowę mignął mi obrazek wczorajszego wieczoru, jednka był zbyt niewyraźny, żebym mogła sobie cokolwiek przypomnieć. Nie bawiąc się w przelewanie wody do szklanki wypiłem prawie całą zawartość prosto z „ gwinta”.
- Jak tam głowa? - spytał Hidan, który podszedł do mnie, wyjął mi butelkę z rąk i wypił resztkę wody, która w niej pozostała.
- Nieźle. A u ciebie?
- Bywało gorzej.
- Hidan - zapytałam odrobinę ściszając głos – czy ja...czy ja zrobiłam wczoraj coś głupiego? Bo widzisz nic nie pamiętam i chciałabym się upewnić.
- Nie – doprał siwy, ale zanim odetchnęłam z ulgą dodał - tylko latałaś w samej bieliźnie i całowałaś się z Deidarą. Ta biedna blondyneczka była zupełnie zszokowana.
- Wiedziałam – jęknęłam – zawsze jak się spije robię jakieś głupoty.
- Przynajmniej było ciekawie.
- Zależy dla kogo. Muszę się jeszcze napić – sięgnęłam po kolejną butelkę i kątem oka zarejestrowałam jakiś ruch. Podniosłam wzrok i zobaczyłam, że Itachi wchodzi do kuchni. Mam nadzieję, że wczoraj nic między nami nie zaszło, chociaż to nie bardzo możliwe, bo od powrotu z misji zamieniliśmy ze sobą raptem kilka słów. Zresztą o czym by tu rozmawiać? Znowu się kłócić? Bez sensu. Przeniosłam wzrok na Hidana, który gapił się na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Co?
- Nic.
- To co się tak gapisz?
- Po prostu ostatnio zauważyłem, że..
- Seon – usłyszałam głos chłodny Itachiego – Lider cię wzywa.
- Co? Ahh.. ok już idę. Później pogadamy – zwróciłam się do Hidana.
Po tych słowach skierowałam się do drzwi na korytarz. Zauważyłam, że Itachi idzie za mną. Może Lider jego też wzywał, żeby tylko nie dał nam wspólnej misji. Mam nadzieję, że ma tyle oleju w głowie, żeby wiedzieć co jest dla nas najlepsze. Zwłaszcza po tym co ostatnio zobaczył w moich myślach.
- Po co Lider mnie wzywa?
- Nas wzywa – poprawił Itachi, po czym dodał – nie wiem.
Na tym nasza rozmowa się skończyła. Doszłam do drzwi gabinetu Lidera i zapukałam w nie lekko. Usłyszałam stłumiony głos Peina oznajmujący nam, że możemy wejść. Otworzyłam drzwi i weszłam przodem. Zauważyłam, że oprócz Lidera w gabinecie był jeszcze Sasori.
- Seon – zaczął Pein mierząc mnie wzrokiem – mogłabyś się ubrać. Już południe.
Zerknęłam na dół, no tak miałam na sobie tylko luźną koszulkę, ale co go to obchodzi.
- Właściwie to nic – rudy jak zwykle wpychał mi się do głowy – Dobrze. Wezwałem was tu, żeby oficjalnie zakończyć lekcje Seon. Stwierdziłem, że jej to niepotrzebne, a poza tym potrzebuje ludzi do misji. Reszt wam powiem na zebraniu za pół godziny w salonie. Możecie odejść.
Cóż szybko poszło, mógł nam to powiedzieć na zebraniu - pomyślałam, choć gdy opuściliśmy gabinet Lidera, byłam cała w skowronkach z powodu zakończenia tych głupich i niepotrzebnych lekcji. Chociaż teraz nie będę zbyt często widywała Itachiego...Zaraz! A co mi na tym zależy?! Weszłam do swojego pokoju i ściągnęłam bluzkę wrzucając ją z powrotem do szafy. W końcu postanowiłam się ubrać po ludzku.
- No, no zazdroszczę Itachiemu – usłyszałam głos Hidana, który stał w progu. W ogóle nie usłyszałam jak ten zbok wchodzi.
- Po pierwsze puka się, a po drugie to nie rozumiem twojej aluzji - powiedziałam niezrażona grzebiąc w szafie w poszukiwaniu spodni.
- Jasne, jasne. Czyli to co mówił Inoue to było kłamstwo?
- Dobrze się dobraliście. Para patentowanych zboczeńców. Oczywiście, że to nieprawda- oznajmiłam zapinając koszulę – a tak w ogóle to wejdź i zamknij za sobą drzwi.
Hidan zrobił co powiedziałam po czym usiadł na łóżku. Zapięłam spodnie, podeszłam do niego i usiadłam obok.
- A ty nie masz żadnych misji?
- Właśnie wróciłem z jednej. O mało nie zabiłem Kakuzu, ten facet denerwuje mnie jak nikt. Ale wracając do naszej poprzedniej rozmowy to chciałem cię o coś zapytać.
- Tak?
- Może reszta tego nie zauważyła, ale wydaje mi się, że ja znam cię trochę lepiej..
- I?
- Wydaje mi się, że coś się wydarzyło pomiędzy tobą, a Itachim.
- Tak sądzisz? - starałam się nie zdradzać żadnych emocji, jednak to było trudne. Od czasu feralnego pocałunku starałam się jak najmniej myśleć o Itachim.
- Może mi się tylko zdawać, ale...
- Dobrze ci się zdaje – przerwałam mu – my... eee...my się... - wzięłam się w garść – trochę zapędziliśmy.
- Przespałaś się z nim? – oczy Hidana zrobiły się wielkie jak spodki.
- Prawie...yyy... To znaczy całowaliśmy się i już ściągaliśmy z siebie ciuchy, ale w porę się opamiętaliśmy.
Hidan przez chwilę nic nie mówił, tylko wpatrywał się we mnie. Zaraz potem odrzucił głowę do tyłu i zaniósł się donośnym śmiechem.
- Niezłe z ciebie ziółko Seon. Nawet nie wiem jak to zrobiłaś. Z Itachim? Jesteś jakimś cudotwórcą!
- Ciszej! Jak komuś wypaplasz to co ci powiedziałam to wyślę cię tam gdzie nawet Jashin boi się zaglądać!
- Ok, ok. Przecież wiesz, że nikomu nie powiem. I jak było?
- Kiedy?
- No jak się całowaliście!
- Nie wiem, chyba się nie sprawdziłam.
- Jak to? Pierwszy raz się całowałaś?
- Nie, ale... - zawahałam się, niby jak mam mu to wytłumaczyć?
- Pozwól mi to ocenić.
- Co? - zapytałam wyrwana z zamyślenia.
- Pocałuj mnie, a ja ocenię jak całujesz. Wiesz mi, że w tych sprawach mam ogromne doświadczenie.
- Ciebie? Pocałować? W życiu!
- Chciałem tylko pomóc – Hidan zrobił minę dziecka, które chciało dobrze, ale coś mu nie wyszło. Nie mogłam tego znieść. Przysunęłam się do niego i lekko pocałowałam go w usta. Był to delikatny i krótki pocałunek, ledwie musnęłam wargami jego usta.
- Jak tak go całowałaś to się nie dziw, że nie odpłynął – mruknął Hidan
- Może nie tak - westchnęłam.
- To jak?
- Tak – złapałam Hidana za przód koszulki i przyciągnęłam do siebie. Wpiłam się w jego usta wyciskając na nich namiętny pocałunek. Jedną ręką objęłam go za szyję, a drugą dalej zaciskałam na materiale czarnej koszuli. Zmknęłam oczy, powoli rozchyliłam mu usta i wsunęłam do nich język. Nie czułam się wtedy tak samo. Kiedy całowałam Itachiego zupełnie traciłam zdrowy rozsądek, zapominałam się. Jego dotyk, pocałunki sprawiały, że mogłabym tak trwać całą wieczność. Jednak teraz mój umysł cały czas pozostawał w pełni świadomy swoich czynów. Hidan miał rację mówiąc, że ma ogromne doświadczenie w całowaniu się. Już po chwili jego język przejął inicjatywę dyktując mi swoje warunki. Uznałam, że wystarczy tego dobrego rozchyliłam powieki i odsunęłam się od Jashinisty, który przez chwilę smakował jeszcze nasz pocałunek po czym oświadczył.
- Teraz się nie dziwię dlaczego Itachi się zapomniał. Trochę praktyki i zapomni chłopak jak się nazywa.
- Nie będzie żadnej praktyki. Nie ma mowy. Poza tym pokłóciliśmy się po wszystkim.
- W sumie to się nie dziwię - Hidan zamyślił się - Itachi pewnie się przestraszył, że dał się tak bardzo ponieść emocjom. Chociaż nie wyobrażam sobie jak on w ogóle może dać się ponieść emocjom.
- Oj może i to bardzo – zapewniłam go – ale skończmy ten temat. Możesz być pewien, że to i się więcej nie powtórzy.
- Jasne...
- Co?
- Nic, nic. Podobno zaraz ma być spotkanie, wiesz może po co?
- Nie, ale to chyba coś ważnego... - westchnęłam i opadłam na łóżko– hej, naprawdę ci się podobało?
- Co?
- Pocałunek!
- Jasne - Hidan opadł obok mnie – był świetny! Chcesz jeszcze trochę poćwiczyć?
- Może, albo nie.
Hidan podniósł się lekko i oparł na łokciach pochylając się nade mną.
- Na pewno?
- Tak, na pe..
W tym momencie drzwi się otworzyły i do pokoju wpadł Tobi.
- Zebranie w salonie! Dlaczego Seon-chan leży z Hidanem-san w łóżku?! Czy Hidan- san robi coś złego Seon-chan?!!! A może...
- Zamknij się Tobi! - warknęłam
- Tobi to dobry chłopiec.
- Wiem, wiem – mruknęłam schodząc z łóżka
***
- Musimy zrobić remont siedziby! - -oznajmił Lider na wstępie.
- Remont? - zapytał Kisame
- Tak, wszystko tu się sypie.
- Nie zauważyłem.
- Bo jesteś głupi. Tynk, rury, nawet tu okien nie ma! Ale do rzeczy! Macie się stąd wynieść na dwa tygodnie. Zawieszam wszelkie misję, można powiedzieć, że macie takie małe wakacje. Płaszcze i wszelkie znaki przynależności do Akatsuki zostawiacie u mnie w gabinecie. W siedzibie zostają tylko Tobi i Kakuzu. Tobi zostaje, bo jest za głupi żeby gdziekolwiek iść, a Kakuzu zajmuję się finansami. Idziecie w parach tak jak zwykle pracujecie. Z tym, że Seon idzie z Hidanem, a Sasori dołączy do Deidary, który jest w Konoha i dokończycie razem misję, którą mu przydzieliłem. To wszystko. Za piętnaście minut ma tu was nie być! Koniec zebrania! Wynocha!
- Jak tam głowa? - spytał Hidan, który podszedł do mnie, wyjął mi butelkę z rąk i wypił resztkę wody, która w niej pozostała.
- Nieźle. A u ciebie?
- Bywało gorzej.
- Hidan - zapytałam odrobinę ściszając głos – czy ja...czy ja zrobiłam wczoraj coś głupiego? Bo widzisz nic nie pamiętam i chciałabym się upewnić.
- Nie – doprał siwy, ale zanim odetchnęłam z ulgą dodał - tylko latałaś w samej bieliźnie i całowałaś się z Deidarą. Ta biedna blondyneczka była zupełnie zszokowana.
- Wiedziałam – jęknęłam – zawsze jak się spije robię jakieś głupoty.
- Przynajmniej było ciekawie.
- Zależy dla kogo. Muszę się jeszcze napić – sięgnęłam po kolejną butelkę i kątem oka zarejestrowałam jakiś ruch. Podniosłam wzrok i zobaczyłam, że Itachi wchodzi do kuchni. Mam nadzieję, że wczoraj nic między nami nie zaszło, chociaż to nie bardzo możliwe, bo od powrotu z misji zamieniliśmy ze sobą raptem kilka słów. Zresztą o czym by tu rozmawiać? Znowu się kłócić? Bez sensu. Przeniosłam wzrok na Hidana, który gapił się na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Co?
- Nic.
- To co się tak gapisz?
- Po prostu ostatnio zauważyłem, że..
- Seon – usłyszałam głos chłodny Itachiego – Lider cię wzywa.
- Co? Ahh.. ok już idę. Później pogadamy – zwróciłam się do Hidana.
Po tych słowach skierowałam się do drzwi na korytarz. Zauważyłam, że Itachi idzie za mną. Może Lider jego też wzywał, żeby tylko nie dał nam wspólnej misji. Mam nadzieję, że ma tyle oleju w głowie, żeby wiedzieć co jest dla nas najlepsze. Zwłaszcza po tym co ostatnio zobaczył w moich myślach.
- Po co Lider mnie wzywa?
- Nas wzywa – poprawił Itachi, po czym dodał – nie wiem.
Na tym nasza rozmowa się skończyła. Doszłam do drzwi gabinetu Lidera i zapukałam w nie lekko. Usłyszałam stłumiony głos Peina oznajmujący nam, że możemy wejść. Otworzyłam drzwi i weszłam przodem. Zauważyłam, że oprócz Lidera w gabinecie był jeszcze Sasori.
- Seon – zaczął Pein mierząc mnie wzrokiem – mogłabyś się ubrać. Już południe.
Zerknęłam na dół, no tak miałam na sobie tylko luźną koszulkę, ale co go to obchodzi.
- Właściwie to nic – rudy jak zwykle wpychał mi się do głowy – Dobrze. Wezwałem was tu, żeby oficjalnie zakończyć lekcje Seon. Stwierdziłem, że jej to niepotrzebne, a poza tym potrzebuje ludzi do misji. Reszt wam powiem na zebraniu za pół godziny w salonie. Możecie odejść.
Cóż szybko poszło, mógł nam to powiedzieć na zebraniu - pomyślałam, choć gdy opuściliśmy gabinet Lidera, byłam cała w skowronkach z powodu zakończenia tych głupich i niepotrzebnych lekcji. Chociaż teraz nie będę zbyt często widywała Itachiego...Zaraz! A co mi na tym zależy?! Weszłam do swojego pokoju i ściągnęłam bluzkę wrzucając ją z powrotem do szafy. W końcu postanowiłam się ubrać po ludzku.
- No, no zazdroszczę Itachiemu – usłyszałam głos Hidana, który stał w progu. W ogóle nie usłyszałam jak ten zbok wchodzi.
- Po pierwsze puka się, a po drugie to nie rozumiem twojej aluzji - powiedziałam niezrażona grzebiąc w szafie w poszukiwaniu spodni.
- Jasne, jasne. Czyli to co mówił Inoue to było kłamstwo?
- Dobrze się dobraliście. Para patentowanych zboczeńców. Oczywiście, że to nieprawda- oznajmiłam zapinając koszulę – a tak w ogóle to wejdź i zamknij za sobą drzwi.
Hidan zrobił co powiedziałam po czym usiadł na łóżku. Zapięłam spodnie, podeszłam do niego i usiadłam obok.
- A ty nie masz żadnych misji?
- Właśnie wróciłem z jednej. O mało nie zabiłem Kakuzu, ten facet denerwuje mnie jak nikt. Ale wracając do naszej poprzedniej rozmowy to chciałem cię o coś zapytać.
- Tak?
- Może reszta tego nie zauważyła, ale wydaje mi się, że ja znam cię trochę lepiej..
- I?
- Wydaje mi się, że coś się wydarzyło pomiędzy tobą, a Itachim.
- Tak sądzisz? - starałam się nie zdradzać żadnych emocji, jednak to było trudne. Od czasu feralnego pocałunku starałam się jak najmniej myśleć o Itachim.
- Może mi się tylko zdawać, ale...
- Dobrze ci się zdaje – przerwałam mu – my... eee...my się... - wzięłam się w garść – trochę zapędziliśmy.
- Przespałaś się z nim? – oczy Hidana zrobiły się wielkie jak spodki.
- Prawie...yyy... To znaczy całowaliśmy się i już ściągaliśmy z siebie ciuchy, ale w porę się opamiętaliśmy.
Hidan przez chwilę nic nie mówił, tylko wpatrywał się we mnie. Zaraz potem odrzucił głowę do tyłu i zaniósł się donośnym śmiechem.
- Niezłe z ciebie ziółko Seon. Nawet nie wiem jak to zrobiłaś. Z Itachim? Jesteś jakimś cudotwórcą!
- Ciszej! Jak komuś wypaplasz to co ci powiedziałam to wyślę cię tam gdzie nawet Jashin boi się zaglądać!
- Ok, ok. Przecież wiesz, że nikomu nie powiem. I jak było?
- Kiedy?
- No jak się całowaliście!
- Nie wiem, chyba się nie sprawdziłam.
- Jak to? Pierwszy raz się całowałaś?
- Nie, ale... - zawahałam się, niby jak mam mu to wytłumaczyć?
- Pozwól mi to ocenić.
- Co? - zapytałam wyrwana z zamyślenia.
- Pocałuj mnie, a ja ocenię jak całujesz. Wiesz mi, że w tych sprawach mam ogromne doświadczenie.
- Ciebie? Pocałować? W życiu!
- Chciałem tylko pomóc – Hidan zrobił minę dziecka, które chciało dobrze, ale coś mu nie wyszło. Nie mogłam tego znieść. Przysunęłam się do niego i lekko pocałowałam go w usta. Był to delikatny i krótki pocałunek, ledwie musnęłam wargami jego usta.
- Jak tak go całowałaś to się nie dziw, że nie odpłynął – mruknął Hidan
- Może nie tak - westchnęłam.
- To jak?
- Tak – złapałam Hidana za przód koszulki i przyciągnęłam do siebie. Wpiłam się w jego usta wyciskając na nich namiętny pocałunek. Jedną ręką objęłam go za szyję, a drugą dalej zaciskałam na materiale czarnej koszuli. Zmknęłam oczy, powoli rozchyliłam mu usta i wsunęłam do nich język. Nie czułam się wtedy tak samo. Kiedy całowałam Itachiego zupełnie traciłam zdrowy rozsądek, zapominałam się. Jego dotyk, pocałunki sprawiały, że mogłabym tak trwać całą wieczność. Jednak teraz mój umysł cały czas pozostawał w pełni świadomy swoich czynów. Hidan miał rację mówiąc, że ma ogromne doświadczenie w całowaniu się. Już po chwili jego język przejął inicjatywę dyktując mi swoje warunki. Uznałam, że wystarczy tego dobrego rozchyliłam powieki i odsunęłam się od Jashinisty, który przez chwilę smakował jeszcze nasz pocałunek po czym oświadczył.
- Teraz się nie dziwię dlaczego Itachi się zapomniał. Trochę praktyki i zapomni chłopak jak się nazywa.
- Nie będzie żadnej praktyki. Nie ma mowy. Poza tym pokłóciliśmy się po wszystkim.
- W sumie to się nie dziwię - Hidan zamyślił się - Itachi pewnie się przestraszył, że dał się tak bardzo ponieść emocjom. Chociaż nie wyobrażam sobie jak on w ogóle może dać się ponieść emocjom.
- Oj może i to bardzo – zapewniłam go – ale skończmy ten temat. Możesz być pewien, że to i się więcej nie powtórzy.
- Jasne...
- Co?
- Nic, nic. Podobno zaraz ma być spotkanie, wiesz może po co?
- Nie, ale to chyba coś ważnego... - westchnęłam i opadłam na łóżko– hej, naprawdę ci się podobało?
- Co?
- Pocałunek!
- Jasne - Hidan opadł obok mnie – był świetny! Chcesz jeszcze trochę poćwiczyć?
- Może, albo nie.
Hidan podniósł się lekko i oparł na łokciach pochylając się nade mną.
- Na pewno?
- Tak, na pe..
W tym momencie drzwi się otworzyły i do pokoju wpadł Tobi.
- Zebranie w salonie! Dlaczego Seon-chan leży z Hidanem-san w łóżku?! Czy Hidan- san robi coś złego Seon-chan?!!! A może...
- Zamknij się Tobi! - warknęłam
- Tobi to dobry chłopiec.
- Wiem, wiem – mruknęłam schodząc z łóżka
***
- Musimy zrobić remont siedziby! - -oznajmił Lider na wstępie.
- Remont? - zapytał Kisame
- Tak, wszystko tu się sypie.
- Nie zauważyłem.
- Bo jesteś głupi. Tynk, rury, nawet tu okien nie ma! Ale do rzeczy! Macie się stąd wynieść na dwa tygodnie. Zawieszam wszelkie misję, można powiedzieć, że macie takie małe wakacje. Płaszcze i wszelkie znaki przynależności do Akatsuki zostawiacie u mnie w gabinecie. W siedzibie zostają tylko Tobi i Kakuzu. Tobi zostaje, bo jest za głupi żeby gdziekolwiek iść, a Kakuzu zajmuję się finansami. Idziecie w parach tak jak zwykle pracujecie. Z tym, że Seon idzie z Hidanem, a Sasori dołączy do Deidary, który jest w Konoha i dokończycie razem misję, którą mu przydzieliłem. To wszystko. Za piętnaście minut ma tu was nie być! Koniec zebrania! Wynocha!
***
Aaa idę z Hidanem!!! Pewnie będziemy się szlajać po burdelach i jakiś klubach go go. O nie!! przecież on jest kompletnie zdemoralizowany! Dobrze, że mi się do tyłka nie dobiera. Jeśli by tylko spróbował o chyba bym mu ten głupi łeb urwała.
- Co ta za mina Seon? - przede mną zmaterializował się Hidan, na którego czekałam przed siedzibą
- Idziemy?
- Tak. Gdzie tylko chcesz.
- Może do Konohy?
- Hmm, mają tam za mało domów rozkoszy.
- Co?!!!
- Wiesz, czasami każdy musi się rozerwać.
- Jesteś taki sam jak Inoue!! Idź sobie sam! - po tych słowach odwróciłam się i poszłam w przypadkowym kierunku.
- Wcale nie – Hidan złapał mnie za ramię i pociągnął we właściwą stronę. - Dobrze, diablico pójdziemy do Konohy. Niech już stracę. Chodźmy.
- Ile zajmie droga? - zapytałam udobruchana
- Około czterech dni.
- Heh, czyli w sumie tylko sześć dni rozrywki.
- Spokojnie ci wystarczy.
- A tobie?
- Zobaczymy – westchnął.
Przeszliśmy ogromny kawał drogi i moje nogi dawały mi się mocno we znaki.
- Hidan! Niby jesteście tacy super shinobi. Przestępcy klasy S, najlepszy z najlepszych, niepoko...
- Do czego ty pijesz?
- Nie umiecie się jakoś teleportować, albo coś?
- Co prawda jest jutsu teleportacji, ale działa tylko na niewielkie odległości, no i oczywiście muszę znać miejsce do którego chcę iść. A ja nie znam drogi do Konoha na pamięć.
- Dobra, niech ci będzie. Już nie będę marudzić.
- Jasne – sarkazm w tym słowie był, aż zanadto wyczuwalny
- Co ta za mina Seon? - przede mną zmaterializował się Hidan, na którego czekałam przed siedzibą
- Idziemy?
- Tak. Gdzie tylko chcesz.
- Może do Konohy?
- Hmm, mają tam za mało domów rozkoszy.
- Co?!!!
- Wiesz, czasami każdy musi się rozerwać.
- Jesteś taki sam jak Inoue!! Idź sobie sam! - po tych słowach odwróciłam się i poszłam w przypadkowym kierunku.
- Wcale nie – Hidan złapał mnie za ramię i pociągnął we właściwą stronę. - Dobrze, diablico pójdziemy do Konohy. Niech już stracę. Chodźmy.
- Ile zajmie droga? - zapytałam udobruchana
- Około czterech dni.
- Heh, czyli w sumie tylko sześć dni rozrywki.
- Spokojnie ci wystarczy.
- A tobie?
- Zobaczymy – westchnął.
Przeszliśmy ogromny kawał drogi i moje nogi dawały mi się mocno we znaki.
- Hidan! Niby jesteście tacy super shinobi. Przestępcy klasy S, najlepszy z najlepszych, niepoko...
- Do czego ty pijesz?
- Nie umiecie się jakoś teleportować, albo coś?
- Co prawda jest jutsu teleportacji, ale działa tylko na niewielkie odległości, no i oczywiście muszę znać miejsce do którego chcę iść. A ja nie znam drogi do Konoha na pamięć.
- Dobra, niech ci będzie. Już nie będę marudzić.
- Jasne – sarkazm w tym słowie był, aż zanadto wyczuwalny
***
Cztery dni później
- Hidan! Daleko jeszcze?!!!
- Na drugi raz poproszę Lidera o innego partnera. Ty jesteś gorsza od Kakuzu! Już wole jak gada cały czas o forsie! Słuchanie twojego ględzenia jest powyżej moich sił!
- Ale ja już nie mogę.
- To dobrze, bo do wioski zostało jakieś pięć minut drogi, zostań tu i śpi w jakimś rowie.
- W sumie to wszystko jest lepsze od marszu.
- Nie ma mowy! Lider by mnie zabił jakbym zostawił cię w jakimś rowie!
- Jesteś dziwny.
- Sama jesteś dziwna!
Nasze rozmowy były bardzo specyficzne, wielu ludzi, którzy przechodzących obok mijało nas szerokim łukiem. Hmmm. Ciekawe dlaczego?
- O już jesteśmy!
Stanęliśmy przed wysokim wejściem do wioski. Strażnicy, którzy stali w bramie nawet nie zwrócili na nas uwagi. Konoha była trochę inna niż sobie wyobrażałam. Wszędzie było zielono, a ulice zapełniały tłumy wesołych ludzi i rozbieganych dzieci. W wiosce było czysto, kolorowo, a słoneczna czerwcowa pogoda dodawała jej uroku.
- Gdzie się zatrzymamy?
- Nie licz na nic luksusowego – mruknął Hidan – Kakuzu nie jest zbyt hojny.
- Nie martw się, jutro wynajmiemy sobie najfajniejsze pokoje – uśmiechnęłam się – zanim się obejrzysz ogram wszystkich w tej wiosce.
- Żebyś się nie przeliczyła – nie dawał się przekonywać
- Zobaczysz. Jest osiemnasta, rozejrzyjmy się teraz za hotelem, a potem jak odpoczniemy pójdźmy na podbój Konohy! - byłam cała rozentuzjazmowana
- Nie wiem jak ty to robisz. Raz narzekasz, że jesteś zmęczona, a zaraz potem skaczesz wokół mnie jak dziecko, któremu ktoś obiecał cukierka.
- Nie przesadzaj – mruknęłam zdenerwowana jego niechęcią, ale zaraz coś zaświtało mi w głowie. - Może znajdziesz jakiś porządny burdel? - oznajmiłam z uśmiechem.
- Nie chodzę do burdeli, chodzę do eleganckich domów rozkoszy – poprawił mnie Hidan.
- Czyli do burdeli. Jak go zwą tak go zwą. Organizacja jak każda na przykład w Akatsuki to Pein jest jak burdel mama, a my jak
- Wystarczy!
- Dziwki - dokończyłam
- Seon!!!!!
- To tylko moja teoria, możesz się z nią nie zgadzać - powiedziałam niewinnym tonem.
- Wyobrażasz co by się stało gdyby Lider cię usłyszał? Nie pożyłabyś sekundy dłużej! Żeby porównywać Akatsuki do burdelu! Tylko ty to potrafisz!!
W tym momencie jakiś dziecko, które stało niedaleko rozpłakało się i pobiegło do swojej mamy, która spojrzała na nas z wyrzutem.
- Nie strasz dzieci Hidanku – pouczyłam go
- Czegoś ty się naćpała?
- Jestem nieprzyzwoicie trzeźwa.
- Jasne, lepiej chodźmy poszukać tego hotelu - powiedział Hidan i ruszył przodem mamrocząc coś, że wykończę go psychicznie.
Godzinę później siedzieliśmy w swoim pokoju. Tak, pokoju. Jednym. W Konoha jak zwykle nie było wolnych miejsc, przynajmniej w tańszych hotelach. To przywodzi na myśl złe wspomnienia, ale cóż życie idzie dalej. Z Hidanem jest jak z przyjacielem, a z Itachim jak... już sama nie wiem.
- Co nagle tak zamilkłaś? - zapytał Hidan rzucając się na łóżko
- Jestem zmęczona – walnęłam się obok niego, oczywiście łóżko w pokoju było tylko jedno. Zagroziłam mu, że wszelkie próby molestowania nie skończą się dla niego dobrze, a on przysiągł, że będzie trzymał ręce przy sobie. Nie wiem na ile mogę mu wierzyć, ale przynajmniej mam gwarancję, że nie będzie sprowadzał jakiś podejrzanych panienek. Powód jest taki, że w tym łóżku nie zmieszczą si trzy osoby. Uff, co za ulga, nie będę musiała wysłuchiwać nocnych jęków i westchnień niewiadomego pochodzenia.
- Wezmę prysznic – oświadczyłam wyciągając ze sportowej torby kosmetyki i ubrania na zmianę.
- Chrrr – usłyszałam w odpowiedzi. Popatrzyłam na Hidana, który zapadł w drzemkę.
Weszłam do łazienki i zaczęłam rozpinać bluzkę. Pojedyncze ciuchy zaczęły bezgłośnie upadać na podłogę, jeden z drugim. Gdy wszystkie części mojej garderoby leżały na ziemi odkręciłam kurek z ciepłą wodą i weszłam pod prysznic. Rozkoszowałam się pojedynczymi kroplami, które rozluźniała zmęczone po podróży mięśnie i zmywały ze mnie trudy dzisiejszego dnia. Umyłam włosy i wycisnęłam na gąbkę sporą porcję lawendowego płynu. Przyjemny zapach rozniósł się w powietrzu drażniąc zmysły. Ten sam zapach przywodził na myśl wspomnienia dzieciństwa. W moim pokoju zawsze pachniało lawendą. Moja matka, zajęta sobą, choć zawsze miała mnie gdzieś dbała o moje wszystkie wygody. Byłam jej ozdobą, ślicznie ubraną dziewczynką, którą mogła pochwalić się wśród znajomych. Nie tęskniłam za nią, tak samo jak za wiecznie zapracowanym ojcem. Moi kochani rodzice pozostawili mnie bez mrugnięcia okiem, gdy tylko wyszło na jaw, że mam niecodzienne zdolności. Przecież ich znajomi nie mogli się o tym dowiedzieć, co za wstyd byłby gdyby prawda wyszła na jaw. Westchnęłam i odrzuciłam od siebie natrętne myśli. Rozpamiętywanie przeszłości nie przynosi nic dobrego. Trzeba iść na przód z uśmiechem na ustach, a nie wiecznie zadręczać się minionymi wydarzeniami. Dokończyłam mycie i wyszłam spod prysznica. Wytarłam się miękkim, białym ręcznikiem i owinęłam go wokół siebie. Sięgnęłam po szczotkę i zaczęłam rozczesywać swoje długie, czarne włosy. Są strasznie upierdliwe i sprawiają dużo problemów, ale nie mam serca ich ściąć. Wysuszyłam je i ubrałam się. Wychodząc z łazienki zauważyłam, że Hidan smacznie spał z lekko rozchylonymi ustami. Wyglądał niesamowicie uroczo, jak mały dzieciak. Kto by pomyślał, że to walnięty masochista wyznający dziwną religię? Dokończyłam czesanie włosów i nałożyłam na twarz lekki makijaż. Nigdy specjalnie nie lubiłam się malować, ale musiałam jakoś zakryć ogromne wory pod oczami i bladą cerę. Nie chce straszyć ludzi. Ostatnio nie sypiam dobrze, więc wyglądam jak wyglądam. Wsadziłam do kieszeni trochę forsy jaką dał mi Kakuzu i ubrałam buty. Nabazgrałam Hidanowi wiadomość na hotelowej papeterii i wyszłam. Nie chciało mi się siedzieć w pokoju ze śpiącym Jashinistą, a sama mimo zmęczenia wiem, że nie zasnęłabym.
Nie znałam wioski, jednak zapamiętałam wygląd i nazwę hotelu dość dobrze. Ruszyłam ścieżką w nieznanym kierunku, moje ciężkie, stylizowane na wojskowe buty rytmicznie stukały o beton. Bojówki jakie miałam na sobie i obcisła czarna bluzka na ramiączkach zupełnie nie pasowały do ciepłej, letniej nocy...
- Hidan! Daleko jeszcze?!!!
- Na drugi raz poproszę Lidera o innego partnera. Ty jesteś gorsza od Kakuzu! Już wole jak gada cały czas o forsie! Słuchanie twojego ględzenia jest powyżej moich sił!
- Ale ja już nie mogę.
- To dobrze, bo do wioski zostało jakieś pięć minut drogi, zostań tu i śpi w jakimś rowie.
- W sumie to wszystko jest lepsze od marszu.
- Nie ma mowy! Lider by mnie zabił jakbym zostawił cię w jakimś rowie!
- Jesteś dziwny.
- Sama jesteś dziwna!
Nasze rozmowy były bardzo specyficzne, wielu ludzi, którzy przechodzących obok mijało nas szerokim łukiem. Hmmm. Ciekawe dlaczego?
- O już jesteśmy!
Stanęliśmy przed wysokim wejściem do wioski. Strażnicy, którzy stali w bramie nawet nie zwrócili na nas uwagi. Konoha była trochę inna niż sobie wyobrażałam. Wszędzie było zielono, a ulice zapełniały tłumy wesołych ludzi i rozbieganych dzieci. W wiosce było czysto, kolorowo, a słoneczna czerwcowa pogoda dodawała jej uroku.
- Gdzie się zatrzymamy?
- Nie licz na nic luksusowego – mruknął Hidan – Kakuzu nie jest zbyt hojny.
- Nie martw się, jutro wynajmiemy sobie najfajniejsze pokoje – uśmiechnęłam się – zanim się obejrzysz ogram wszystkich w tej wiosce.
- Żebyś się nie przeliczyła – nie dawał się przekonywać
- Zobaczysz. Jest osiemnasta, rozejrzyjmy się teraz za hotelem, a potem jak odpoczniemy pójdźmy na podbój Konohy! - byłam cała rozentuzjazmowana
- Nie wiem jak ty to robisz. Raz narzekasz, że jesteś zmęczona, a zaraz potem skaczesz wokół mnie jak dziecko, któremu ktoś obiecał cukierka.
- Nie przesadzaj – mruknęłam zdenerwowana jego niechęcią, ale zaraz coś zaświtało mi w głowie. - Może znajdziesz jakiś porządny burdel? - oznajmiłam z uśmiechem.
- Nie chodzę do burdeli, chodzę do eleganckich domów rozkoszy – poprawił mnie Hidan.
- Czyli do burdeli. Jak go zwą tak go zwą. Organizacja jak każda na przykład w Akatsuki to Pein jest jak burdel mama, a my jak
- Wystarczy!
- Dziwki - dokończyłam
- Seon!!!!!
- To tylko moja teoria, możesz się z nią nie zgadzać - powiedziałam niewinnym tonem.
- Wyobrażasz co by się stało gdyby Lider cię usłyszał? Nie pożyłabyś sekundy dłużej! Żeby porównywać Akatsuki do burdelu! Tylko ty to potrafisz!!
W tym momencie jakiś dziecko, które stało niedaleko rozpłakało się i pobiegło do swojej mamy, która spojrzała na nas z wyrzutem.
- Nie strasz dzieci Hidanku – pouczyłam go
- Czegoś ty się naćpała?
- Jestem nieprzyzwoicie trzeźwa.
- Jasne, lepiej chodźmy poszukać tego hotelu - powiedział Hidan i ruszył przodem mamrocząc coś, że wykończę go psychicznie.
Godzinę później siedzieliśmy w swoim pokoju. Tak, pokoju. Jednym. W Konoha jak zwykle nie było wolnych miejsc, przynajmniej w tańszych hotelach. To przywodzi na myśl złe wspomnienia, ale cóż życie idzie dalej. Z Hidanem jest jak z przyjacielem, a z Itachim jak... już sama nie wiem.
- Co nagle tak zamilkłaś? - zapytał Hidan rzucając się na łóżko
- Jestem zmęczona – walnęłam się obok niego, oczywiście łóżko w pokoju było tylko jedno. Zagroziłam mu, że wszelkie próby molestowania nie skończą się dla niego dobrze, a on przysiągł, że będzie trzymał ręce przy sobie. Nie wiem na ile mogę mu wierzyć, ale przynajmniej mam gwarancję, że nie będzie sprowadzał jakiś podejrzanych panienek. Powód jest taki, że w tym łóżku nie zmieszczą si trzy osoby. Uff, co za ulga, nie będę musiała wysłuchiwać nocnych jęków i westchnień niewiadomego pochodzenia.
- Wezmę prysznic – oświadczyłam wyciągając ze sportowej torby kosmetyki i ubrania na zmianę.
- Chrrr – usłyszałam w odpowiedzi. Popatrzyłam na Hidana, który zapadł w drzemkę.
Weszłam do łazienki i zaczęłam rozpinać bluzkę. Pojedyncze ciuchy zaczęły bezgłośnie upadać na podłogę, jeden z drugim. Gdy wszystkie części mojej garderoby leżały na ziemi odkręciłam kurek z ciepłą wodą i weszłam pod prysznic. Rozkoszowałam się pojedynczymi kroplami, które rozluźniała zmęczone po podróży mięśnie i zmywały ze mnie trudy dzisiejszego dnia. Umyłam włosy i wycisnęłam na gąbkę sporą porcję lawendowego płynu. Przyjemny zapach rozniósł się w powietrzu drażniąc zmysły. Ten sam zapach przywodził na myśl wspomnienia dzieciństwa. W moim pokoju zawsze pachniało lawendą. Moja matka, zajęta sobą, choć zawsze miała mnie gdzieś dbała o moje wszystkie wygody. Byłam jej ozdobą, ślicznie ubraną dziewczynką, którą mogła pochwalić się wśród znajomych. Nie tęskniłam za nią, tak samo jak za wiecznie zapracowanym ojcem. Moi kochani rodzice pozostawili mnie bez mrugnięcia okiem, gdy tylko wyszło na jaw, że mam niecodzienne zdolności. Przecież ich znajomi nie mogli się o tym dowiedzieć, co za wstyd byłby gdyby prawda wyszła na jaw. Westchnęłam i odrzuciłam od siebie natrętne myśli. Rozpamiętywanie przeszłości nie przynosi nic dobrego. Trzeba iść na przód z uśmiechem na ustach, a nie wiecznie zadręczać się minionymi wydarzeniami. Dokończyłam mycie i wyszłam spod prysznica. Wytarłam się miękkim, białym ręcznikiem i owinęłam go wokół siebie. Sięgnęłam po szczotkę i zaczęłam rozczesywać swoje długie, czarne włosy. Są strasznie upierdliwe i sprawiają dużo problemów, ale nie mam serca ich ściąć. Wysuszyłam je i ubrałam się. Wychodząc z łazienki zauważyłam, że Hidan smacznie spał z lekko rozchylonymi ustami. Wyglądał niesamowicie uroczo, jak mały dzieciak. Kto by pomyślał, że to walnięty masochista wyznający dziwną religię? Dokończyłam czesanie włosów i nałożyłam na twarz lekki makijaż. Nigdy specjalnie nie lubiłam się malować, ale musiałam jakoś zakryć ogromne wory pod oczami i bladą cerę. Nie chce straszyć ludzi. Ostatnio nie sypiam dobrze, więc wyglądam jak wyglądam. Wsadziłam do kieszeni trochę forsy jaką dał mi Kakuzu i ubrałam buty. Nabazgrałam Hidanowi wiadomość na hotelowej papeterii i wyszłam. Nie chciało mi się siedzieć w pokoju ze śpiącym Jashinistą, a sama mimo zmęczenia wiem, że nie zasnęłabym.
Nie znałam wioski, jednak zapamiętałam wygląd i nazwę hotelu dość dobrze. Ruszyłam ścieżką w nieznanym kierunku, moje ciężkie, stylizowane na wojskowe buty rytmicznie stukały o beton. Bojówki jakie miałam na sobie i obcisła czarna bluzka na ramiączkach zupełnie nie pasowały do ciepłej, letniej nocy...
**********
Mam nadzieję, że jakoś dotrwaliście do końca. W tej notce był ostatni z zaplanowanych
kiss-ów ;) przynajmniej na teraz. W następnych zacznie się już bardziej wartka akcja, pojawią się nowi bohaterowie i wątek Zakonu, ale nie będę spoilerować :P
Jak zwykle dziękuję wszystkim komentującym :* to Wy dajecie mi motywację do napisania kolejnej części, dziękuje =*
kiss-ów ;) przynajmniej na teraz. W następnych zacznie się już bardziej wartka akcja, pojawią się nowi bohaterowie i wątek Zakonu, ale nie będę spoilerować :P
Jak zwykle dziękuję wszystkim komentującym :* to Wy dajecie mi motywację do napisania kolejnej części, dziękuje =*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz