- Itachi?
- Hm?
- Co z Inoue?
- Chcesz po niego iść?
- Jeszcze czego nie mam zamiaru pchać się w tą burzę, żeby szukać tego oszołoma.
- Też tak sądzę.
- Naprawdę?- byłam przekonana, że Itachi będzie chciał szukać szpiega, ale widocznie się pomyliłam.
- Nie zginie, nie trzeba go niańczyć.
- Racja.
Wyglądało na to, że konwersacja została zakończona, jednak ja dalej chciałam słuchać jego głosu. Może to głupie, ale jego dźwięk uspokajał mnie i sprawiał, że mrok nie była taki straszny jak wtedy kiedy byłam sama. Nagle do głowy przyszła mi pewna myśl,która być może podtrzyma rozmowę.
- Mówiłeś, że znasz go od dawna - zaczęłam
- Tak.
- Czyli znasz też jego charakter, który jest uderzająco podobny do charakteru Hidana.
Nie myślcie, że nie znałam prawdziwej natury Jashinisty, choć dziękowałam niebiosom, że nie wybrał sobie mnie na cel swoich łowów. Może czuł między nami typowo zawodową wieź, w końcu obydwoje mamy zamiłowania do religii i różnych rytuałów.
- Tak? - zachęcił mnie do kontynuowania Itachi, który złapał przynętę
- To mówi samo za siebie. Przyznaj się wziąłeś mnie na tą misję, żeby zobaczyć czy mam inne sposoby na napaleńców oprócz atakowania ich wazonem.
Intensywnie wpatrywałam się w ciemność, próbując dostrzec choć zarys sylwetki czarnowłosego, pomogła mi w tym błyskawica, która rozświetliła całe pomieszczenie. Z tego co zdążyłam zobaczyć Itachi siedział na łóżku i rozczesywał włosy.
- Masz rację –przyznał – chodziło też o to żeby zobaczyć jak poradzisz sobie w polu walki i jak przyporządkowujesz się poleceniom. A poza tym chciałem, żebyś zobaczyła jak to jest na misjach.
- I nie mogłeś mi wcześnie powiedzieć, że będę użerać się z metroseksualnym idiotą!
- Jak dotąd nieźle ci idzie.
Znów zapadła cisza, już miałam ją przerwać, gdy
- Seon –usłyszałam aksamitny głos Itachiego – przecież nie poszłaś ze mną dlatego, że cię zmusiłem. Sama chciałaś zobaczyć jak to jest.
- Jasne, a tak w ogóle to gdzie jesteś? Czuję się jakbym rozmawiała z duchem.
- Nie wątpię,że to potrafisz – powiedział z lekkim rozbawieniem Itachi. -Jestem naprzeciwko ciebie, w odległości jakiegoś metra, z tym, że ja cały czas siedzę, a ty stoisz.
- Ah – powoli klapnęłam z powrotem na łóżko, ale zaraz coś mnie tknęło– jak ty...sharingan?
- Zgadłaś. Co prawda widzę tylko twój przepływ chakry, ale to wystarcza.
- Przydatne – mruknęłam, opierając ręce na łóżku i odchylając głowę do tył.
- Seon? - znowu ten aksamitny głos wyrwał mnie z zmyślenia. Odwróciłam się w stronę Itachiego, a przynajmniej taką miałam nadzieję.
- Czy mówi ci coś nazwa Zakon...
- ...Egzorcystów?- dokończyłam zdziwiona
- Tak.
- Skąd ty o tym...
- Nie pamiętasz jak Inoue mówił, że Lider kazał mu zebrać informację otobie?
- Yhm – coś mi zaświtało w głowie.
- Może ci się to wydać dziwne, ale Inoue nie jest takim kretynem na jakiego wygląda. Doskonale kojarzy i świetnie zbiera informację, dla Akatsuki jest bardzo cenny. Choć nie zaprzeczam, że nie przepadam za nim. Tym razem jego zadaniem było zdobycie informacji o tobie,więc..
- Zaraz –przerwałam mu – dlaczego Lider po prostu nie spytał mnie?
- Nie wiem, nie jestem nim, ale wracając do rzeczy do Inoue naprawdę nieźle się spisał. Odnalazł egzorcystę w kraju Wody i mocno go przycisnął,a ten wyśpiewał mu wszystko co wie o egzorcystach, zakonie,strukturze w nim itp., napomniał coś o też coś o tobie i twojej złej sławie w środowisku egzorcystów.
Słuchałam tego wszystkiego z rosnącym zdumieniem. Czy Lider naprawdę nie mógł zapytać o to wszystko mnie?
- Ilu jest tutaj egzorcystów? - zapytałam
- Pięciu łącznie z tobą.
Hmm, niewiele, pewnie nie ma tu nic do roboty. Zresztą w porównaniu z robotą jaką odwalałam na ziemi to pobyt tu można uznać jako wakacje.
- O co chodzi ztą złą sławą? - dopytywał się Itachi
- Coś się ciekawski zrobiłeś. Po prostu mnie wyszkolił mój mentor, który słyną z zamiłowania do pakowania się w różne problemy. Razem z nauką przejęłam od niego również to. Zwykle adeptów szkolił Zakon, ja byłam wyjątkiem bo... - tu przerwałam nie chcąc poruszać bolesnego tematu spróbowałam skierować rozmowę na inne tory – pewnie też słyszałeś, że słynę z nieposłuszeństwa?
- Obiło mi się o uszy.
- Taak –obrazy wspomnień przesuwały się w mojej głowie wywołując na ustach lekki uśmiech – zawsze chciałam najtrudniejsze zlecenia, ale Najwyższa – moja przełożona, nigdy nie chciała mi ich dawać powierzając je starszym egzorcystom. Czasami więc sama sobie wybierałam zadania, zresztą tak samo jak mój mentor,który choć mógł zostać Najwyższym Egzorcystą to nigdy nie chciał tego stanowiska. Podobnie jak ja cenił sobie wolność i swobodę. Czasami jednak zjawa, demon bądź potwór przerastały moje możliwości i wtedy różnie się to kończyło. Zawsze jednak udało mi się ujść z życiem - dokończyłam z uśmiechem, którego i tak nie mógł zobaczyć. Następna błyskawica oświetliła pomieszczenie,pozwalając mi dostrzec Itachiego. Burza przybierała na sile, wiatr coraz mocniej uderzał o szyby, a krople deszczu dudniły o nią z niesamowitą intensywnością.
- Itachi? Mimo że Inoue to kretyn to trochę się obawiam czy rano nie znajdziemy go w jakimś rowie, albo co gorsza okaże się, że utopił się w kałuży.
- Niestety muszę się z tobą zgodzić. Idziesz ty, ja, czy razem?
- Najlepiejrazem – nie chciałam zostać tu sama, a deszcz mnie nie zabije.
- Musimy się liczyć, że z powodu festiwalu będzie mocniejsza ochrona, a pewni ejuż zrobili twój profil w zeszycie bingo.
- Jakim zeszycie?
- Najbardziej poszukiwanych przestępców.
- Ah, nieważne.Komu chciałoby się łapać przestępców w taką pogodę.Tylko... - urwałam
- Tylko co?
- Jestem wpiżamie i za cholerę nie wiem gdzie jest mój plecak!
- Poczekaj chwilkę.
Usłyszałam stłumiony odgłos kroków i zaraz poczułam obok siebie czyjąś obecność.
- Proszę – powiedział Itachi wkładając mi do rąk mój plecak
- Dzięki –odparłam w duchu zastanawiając się jak ja się ubiorę. Jednak ten problem rozwiązał za mnie mój zmysł dotyku, dzięki któremu wiedziałam, które rzeczy to spodnie, a które to bluzka.
Po jakiś piętnastu minutach byliśmy gotowi do drogi. Ostatni raz sprawdzając czy moja koszulka jest po właściwej stronie ruszyłam w stronę... właśnie nie wiedziałam w jaką stronę.
- Nie tędy –usłyszałam i poczułam jak czyjaś chłodna dłoń delikatnie zaciska się na mojej ręce. Itachi pociągną mnie najprawdopodobniej do drzwi, a ja szłam za nim modląc się, żebym się nie wywaliła. Walczyłam też z dziwnym uczuciem, które kazało mi natychmiast wyrwać rękę z lekkiego, ale pewnego uścisku. Stłumiłam to głupie odczucie i... potknęłam się o własne nogi. Od razu poczułam jak lekki uścisk gwałtownie wzmacnia się chroniąc mnie przed upadkiem.
- Seon w miarę możliwości proszę cię uważaj jak chodzisz.
- Ok, ok.
Chyba wyszliśmy na korytarz, oczywiście mimo tego, że bardzo uważałam co jakiś czasz darzyło mi się potknąć. Jashienie, czuje się ślepa jak kret .Po przejściu kilku ciemnych korytarzy oraz przechadzki po klatce schodowej podczas, której cały czas wpadałam na Itachiego udało nam się w końcu stanąć w progu budynku. Na dworze było niewiele jaśniej niż tutaj, choć gdzieniegdzie można było zobaczyć wątłe światełka z barów i restauracji, których właściciele robili wszystko by nie stracić klientów.
- Jak go znajdziemy? - zapytałam Itachiego
Czarnowłosy nie odpowiedział tylko wyszedł na dwór ciągnąc mnie za sobą. Od razu ulewny deszcz nie pozostawił na nas suchej nitki. Pogodziwszy się z myślą, że niepotrzebnie dziś brałam prysznic zaczęłam iść w bliżej nieznaną stronę.
- Od czego zaczniemy? - spróbowałam jeszcze raz
- Poszukam jakiś śladów osobowości Inoue, a potem się zobaczy.
- Ok
Minęła krótka chwila po czym Itachi oświadczył
- Chyba coś mam. Tędy – powiedział i ciągnąc mnie za rękę ruszył w stronę wąskiej uliczki. W sumie całe to miasteczko było plątaniną wąskich ulic i ciemnych zaułków. Być może to dodawało miastu uroku i sprawiało, że spragnione rozrywki tłumy przybywały tu na festiwale. Mimo okropnej ulewy imprezowicze nie rezygnowali z zabawy i cały czas mijaliśmy grupki ludzi u których poziom alkoholu we krwi był niebezpiecznie wysoki. Zdarzały się też obściskujące się pod ścianami pary, bądź rozbiegane dzieciaki, które już dawno powinny iść spać.Przechodziliśmy my właśnie jednym z wąskich, długich uliczek,gdy nagle na drugim końcu ulicy zobaczyliśmy parę shinobi, która widocznie patrolowała teren. Nie było mowy o odwrocie, a ucieczka wydała by się podejrzana. Shinobi cały czas szli prosto na nas. Zatopieni w rozmowie i narzekaniu na ulewny deszcz nie zwracali uwagi na otoczenie. Jednak nagle jeden z nich drgnął niespokojnie,podniósł głowę i rozjarzał się na boki. Czyżby coś wyczuł? Niebo rozdarła błyskawica i w tym samym momencie poczułam jak czyjaś silna dłoń popycha mnie za ramiona i przyciska do muru. Drugą rękę Itachi ułożył na mojej tali i zacisnął ją lekko.
- Itachi?! -szepnęłam wkurzona, co on sobie myślał
- Cicho –usłyszałam stłumiony głos Itachiego, który nachylał się tuż przy moim uchu owiewając je gorącym oddechem – ukryj swoją chakrę.
- Niby jak?! -zapytałam czując jak po moim ciele rozchodzi się znajome ciepło, zerknęłam na bok i zobaczyłam, że dwójka shinobi jest coraz bliżej.
- Słuchaj... -Itachi pośpiesznie wyszeptał mi szereg poleceń, a ja starałam się na nich skupić i nie myśleć o tym jak blisko się znajduje.
- Dobrze, od razu lepiej – wyszeptał, gdy skończyłam – teraz nie będą nic podejrzewać. Stój spokojnie i czekaj, aż przejdą.
- Przecież stoję spokojnie!
- Cała się trzęsiesz. Mam nadzieję, że to nie chęć do zrobienia masakry – szepcząc to lekko musnął ustami moje ucho, a ja zagryzłam wargi i modliłam się, żeby ta tortura skończyła się jak najszybciej. Jak na złość ci wredni shinobi jeszcze bardziej zwolnili krok i wlekli się w ślimaczym tempie.
- Nie mam zamiaru nikogo masakrować. Z natury jestem pacyfistką.
- Jasne –zdawało mi się, że uśmiechnął się lekko. Jednak może to być wytwór mojej chorej wyobraźni. Cieszyłam się z tego, że moje rozpalone do czerwoności policzki łagodnie chłodziły krople deszczu, który nieustannie na nas padał. Nie padał. Lał jakby się ktoś odkręcił wszystkie kurki z wodą jakie posiadają tam na górze. Kolejna błyskawica pozwoliła mi dostrzec, że dwójka ninja mija nas, a jeden z nich mamrocze coś o rozwiązłości dzisiejszej młodzieży. Nawet nie chciałam wiedzieć jak nasza pozycja wygląda z boku.
- Już? -szepnęłam do Itachiego
- Jeszce chwilę– odszepnął, odsunął się odrobinę i spojrzał na mnie jak zwykle bez żadnych uczyć. Czy ten facet był ze stali? Ja tu się rozpływam tak jak czekolada wystawiona na słońce i ledwo się trzymam na nogach, a ten stoi sobie tak jakby trzymał teraz w uścisku drewnianą deskę. Widocznie tak działam na facetów.Co za cholerne szczęście...
- W porządku,idziemy dalej.
- Jasne, jasne – wymruczałam i z samooceną poniżej normy powlokłam się za nim.Zaraz! Jashinie, co mi tak na tym zależy. Chyba ten deszcz rozcieńczył mi mózg.
- Seon, nie wlecz się tak – powiedział Itachi mocniej ciągnąc mnie za rękę. Przyśpieszyłam kroku i zrównałam się z nim, co było prawdziwym wyczynem w tej wąskiej uliczce.
***
- Seon! A jednak przyszłaś! Stęskniłaś się za mną! - na te słowa odwróciłam się i wśród tłumu dostrzegam zarys znajomej sylwetki Inoue. Wcześniej rozdzieliliśmy się z Itachim i teraz osobno przeczesywaliśmy tłum ludzi bawiących się w najlepsze na festiwalu. Ruszyłam w stronę szpiega. Zauważyłam, że był w otoczeniu kilku panienek, które wyglądały jak wyjęte prosto z latarni.
- Nawet się nie łudź – powiedziałam na powitanie – Wracamy.
- Co? Nie ma mowy, impreza dopiero się rozkręca.
- Wracamy - powtórzyłam z naciskiem
- Jesteś taka młoda – wymruczał podchodząc do mnie – powinnaś umieć się bawić.
- Nie z tobą.
Inoue pochylił sięi owiewając moją twarz oddechem przepełnionym wonią sake oznajmił
- Zostań, proszę - po tych słowach lekko złapał mnie za ramię i przyciągnął do siebie. Tego było już trochę za wiele.
- Jak mnie nie puścisz to pożałujesz – wysyczałam mu prosto w twarz.
- Już nie mogę się doczekać.
Poczułam jak moja złość gwałtownie wzrasta, już tyle razy obiecywałam sobie, że wyślę go do piekła. Pieprzyć Lidera i jego rozkazy, mam już powyżej uszu tego wrednego szpiega. Na mojej wolnej ręce zaczęła rysować się pięcioramienna gwiazda, którą otoczyło koło. Pentagram który powstał zabłysnął fioletem i zaraz po tym zaczęło otaczać go kolejne koło. Podniosłam rękę wyżej kierując ją w klatkę piersiową nachalnego szpiega, który patrzył się na mnie z niesłabnącą wyższością. Kilka milimetrów przed jego sercem ktoś złapał mnie za nadgarstek odciągając moją dłoń do tyłu.
- Seon ,wystarczy – oznajmił Itachi, który znikąd pojawił się tuż za mną.
- Kolejna niańka? - zapytał kpiącym tonem szpieg. Moja cierpliwość była już skraju wyczerpana. Co ten Inoue sobie myśli?! Że skoro Lider kazał nam go chronić to może mieć wszystko w dupie?!
- Inoue, wracasz z nami. Nie mam zamiaru wysłuchiwać opieprzu Lidera, tylko dlatego, że postanowiłeś dziś się zabawić. Jak tylko zdasz raport Liderowi możesz robić co chcesz, a teraz z łaski swojej nie utrudniaj nam misji.
Sam wzrok Itachiego mógł teraz zabić.
- Dobra, dobra –zaczął potulnie jak nigdy Inoue – dajcie mi kilka godzin, a przysięgam na grób własnej matki, że wrócę przynajmniej nad ranem.
- Jasne –zauważyłam tonem przepełnionym sarkazmem
- Obiecuję.
- Twoje obietnice są gówno warte, masz...
- Seon – uciąłItachi – Jeżeli nie będzie cię rano to nie będę jej więcej powstrzymywać – mówiąc to Itachi spojrzał na mnie znacząco
- Ok, ok, to do rana - po tych słowach szpiega już nie było.
Nie mogłam uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałam. Wyszliśmy na tą ulewę i jak głupi szukaliśmy tego cholernego Inoue, tylko po to, żeby Itachi tak po prostu go puścił? Właśnie otwierałam usta, żeby mu to wszystko wygarnąć. Gdy nagle czarnowłosy przesuną rękę z mojego nadgarstka na moją dłoń i zacisnął na niej palce.
- Nie martw się wróci rano. A skoro tu jesteśmy to warto zobaczyć jakie słodycze oferują tutejsze sklepy.
Po tych słowach ruszył przez rozweselony tłum ciągnąc mnie za sobą. Wyjątkowo szłam w milczeniu, ponieważ nie mogłam wytłuścić z siebie ani jednego słowa Słodycze? Itachi? Chyba śnie.
- Eee, hmmm, ekhem Itachi?
- Tak?
- Dobrze sięczujesz?
- Jak zwykle, a co? - odwrócił się patrząc na mnie
- Nie wygalasz na miłośnika słodyczy – wypaliłam bez namysłu
Itachi popatrzył na mnie chwilkę, później uśmiechnął się lekko, odwrócił i na nowo zaczął przedzierać się przez tłum ludzi.
*********
Tak wiem... notka miała być szybko, a jest dopiero teraz, miała być fajna, a jest nudna jak flaki z olejem. Zaczęła się szkoła, skończyła wena... Deprecha :( Nie wiem kiedy będzie następna, rodzice pozakładali hasła na kompy i teraz ciężko jest cokolwiek naskorbać, a poza tym liceum to nie przelewki i doskonale dają nam to do zrozumienia profesorowie z matematyki i chemii ;( Pomocy!! Dziękuję czytającym i proszę o opinie.
BARDZO PROSZĘ WSZYSTKICH, KTÓRZY CHCĄ BYĆ INFORMOWANI O NOWYCH NOTKACH O WPISANIE SIĘ DO KSIĘGI GOŚCI. Chyba, że już to zrobili ^^, jednak jeżeli ktoś w komentarzu poprosił mnie o informowanie, a nie zrobił tego w księdze gości to niestety ja nie jestem w stanie tego wszystkiego ogarnąć. ^^ Onegai ^.^
Ah, jeszcze jedno, wiadomość specjalna dla Magic. Ekhem, uwaga! Nie martw się z D.Gray-mana zapożyczyłam sobie tylko Zakon i postać na nagłówku. Za żadne skarby nie utożsamiaj Seon z Lenalee, bo to zupełnie dwie różne bajki. W moim opku egzorcyści są bardziej Zachodni ^^ i nie walczą z akumami, tak jak Japończycy sobie wyobrażają. A co do nasłania na mnie Kandusia to bardzo chętnie, dorzuć jeszcze Alana i będzie git ^^
Pozdrawiam i życzę wszystkim przetrwania szkoły!!!! ^^
Niech Jashin będzie z Wami!!!! ^-^ ^-^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz